poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział czternasty

Na początek chciałabym was poinformować, że szablon autorstwa Jill z Zaczarowanych szablonów, który widnieje na moim blogu został nominowany w konkursie na szablon miesiąca styczeń. <klik> Będę wdzięczna za każdy oddany głos :))
Jak już pewnie zauważyliście zmieniłam nazwę, pod którą dodaje nowe notki. Po głębszym namyśle uznałam, iż Kurotenshi jest zbyt ciężkie i długie. Tak więc pokombinowałam trochę z moimi imionami i z nazwiskiem i wyszło:
Allia
Twór Aleksandry Lilianny (nazwisko też posiada "L")
U mnie są już ferie ;) Niestety nauki trzy razy więcej niż zazwyczaj i wygląda na to, że nie wyjdę z książek przez te dwa tygodnie :(
Nie przynudzając, nowy rozdział!
***
Sytuacje, w których Sasuke nie posiadał żadnego planu były rzeczą niespotykaną, wręcz absurdalną, ale najwyraźniej wciąż możliwą. Uchiha słysząc jak bariery ochronne zostają naruszone, chwycił Sakure za ramię i zdecydowanym ruchem przyciągnął do siebie, uruchamiając sharingana.
Był wściekły.
Był niesamowicie, niewyobrażalnie wściekły. 
Nie powinno do tego dojść. Albo raczej, nie powinien do tego dopuścić.
Stracili za dużo chakry. Głód i zmęczenie też dawały  o sobie znać. Ich sytuacja była bynajmiej niekorzystna.
- Jest tam - szepnęła ze zgrozą Sakura, wskazując palcem odpowiednie miejsce.
Uchiha odrazu spojrzał w tamtą stronę. Był pod wrażeniem, że dziewczynie udało się wyczuć te nikłe pokłady chakry. Gdyby nie skupił wzroku dokładnie we wskazanym punkcie, na pewno by to przeoczył.
Nie było wątpliwości, że ich przeciwnik był niesamowicie uzdolniony jak i niesamowicie szybki. Najwyraźniej znużyło go czekanie, albowiem zbliżał się do nich w zastraszającym tempie. Sasuke ustawił się przodem do kierunku, z którego nadchodził wróg, stając tym samym pomiędzy nim a Sakurą. Dziewczyna ścisnęła go za rękę i zapytała:
- Jaki jest plan?
No właśnie. Jaki mieli plan? On sam jeszcze nie wiedział. Jak narazie rozpaczliwie próbował przypomnieć sobie rozmowę pomiędzy nim, Naruto i Gaarą, przeklinając się za to, że nie uważał bardziej, gdy dwójka Kage analizowała umiejętności zbiegłego ninja z Kirigakure.
- Umiejętności?
- Tak, musimy wiedzieć czego się spodziewać.
Ich rozmowa trwała już prawie dwie godziny i jedyne o czym teraz marzył Sasuke to ciepły posiłek i miejsce do spania. Nie mieli czasu, żeby odpocząć po drodze, a Naruto najwyraźniej zapomniał, że to Sasuke pełnił ostatnią wartę, gdy zaciągał go na spotkanie z Kazekage. Mimo, iż na początku wykazywał zainteresowanie ich konwersacją, to teraz ciężkie powieki i piekące oczy nieco m to utrudniały. Nic więc dziwnego, że z raportu Gaary na temat tropiciela wyniósł tylko co ciekawsze fragmenty.
Gdy narada się skończyła, czym prędzej udał się do przydzielonego mu pokoju i zapominając o ściskającym mu żołądek głodzie, padł wykończony na łóżko.
Zacisnął wargi w cienką linię, czując narastającą w nim frustrację. Miał nauczkę, że zawsze trzeba dowiedzieć się o umiejętnościach każdego potencjalnego przeciwnika.
Gdy wróg znajdował się już tylko kilka metrów od nich Sasuke napiął wszystkie mieście, przygotowując się do ataku. Zauważył też, że Sakura wstrzymała oddech. 
- To przestaje być zabawne, gdy zwierzyna tak szybko się poddaje. 
Wbrew temu co powiedział zbiegły shinobi z Kirigakure, dwójka ninja z Wioski Liścia, wyglądała tak jakby poddanie się było ostatnią rzeczą do jakiej byliby w tym momencie zdolni. Determinacja i złość jawiące się w ich oczach, jasno mówiły, że bez zaciętej walki się nie obejdzie. 
- Oddaj mi Haruno Sakurę. 
- Nie jestem jakąś cholerną rzeczą, żeby można mnie by...
- Haruno Sakura należy do Konoha i nie ma żadnej możliwości, abyśmy ją komukolwiek oddali - przerwał jej Sasuke, bez mrugnięcia okiem wytrzymując jej wściekłe spojrzenie.
Członek Fukushu  otaksował ich wzrokiem pełnym politowania, widząc w jak opłakanym stanie się znajdowali.
- Bo zabranie jej będzie naprawdę trudnym zadaniem - zironizował.
Sasuke, który dopracowywał szczegóły swojego wymyślonego na poczekaniu planu, zignorował zaczepkę. Niestety, Sakura, u której gorący temperament górował w tym momencie nad rozumem nie mogła czegoś takiego odpuścić. Zanim się spostrzegł wyminęła go jednym płynnym ruchem i ruszyła w kierunku jednego z najniebezpieczniejszych ninja Wioski Mgły.
- Saku...
BUM.
Sasuke uniósł rękę by osłonić się przed lecącymi kawałkami ziemi. Westchnął ciężko widząc gigantyczną dziurę utworzoną przez pięść konoszańskiej medic-ninja. Ich wróg stał kilka metrów dalej od tego dzieła czystej destrukcji, strzepując ze swojego ubrania kurz. 
- Masz rozmach dziewczyno - zagwizdał cicho.
Uchiha powstrzymując się od własnoręcznego zamordowania Haruno, szybkim ruchem znalazł się tuż przy niej, ponownie zasłaniając ją przed przeciwnikiem. Tym razem jednak, złapał jej rękę w mocnym uścisku, chcąc zapobiec jej kolejnym lekkomyślnym akcjom. Z drugiej strony, miejsce w którym się znajdowali po części pomagało mu we wprowadzeniu w życie jego spontanicznego planu. Obrócił głowę lekko w bok i niemalże niesłyszalnie wyszeptał:
- Mgła.
Zanim Sakura zdążyła przetworzyć tą informację, została powalona na ziemię, a cały obszar wokół niej zajął się płomieniami. Gdy ogień nieco przygasł spostrzegła, że Sasuke i dupek z Fukushu zniknęli. W pierwszym odruchu chciała się rzucić w ich poszukiwaniu, wiedząc, że jeszcze zdąży ich dogonić. Jednak później zbeształa się za impulsywne i bezmyślne działanie, dokładnie analizując sytuację. Uchiha wepchnął ją do dołu, który przed chwilą utworzyła i jakimś sposobem odciągnął od niej wroga. Był zmęczony, głodny, a ilość jego chakry pozostawiała wiele do życzenia. Chciała mu pomóc, ale sama nie była w lepszym stanie i domyślała się jaki był jego plan. Znajdowali się niecałe pół dnia drogi od Kirigakure. Musiała się tam dostać w jak najkrótszym czasie. Jednak oznaczało to zostawienie Sasuke sam na sam z wrogiem i to na cały dzień. 
Musiała się pośpieszyć.
Nie waż się umierać Uchiha. Tylko ja mam prawo cię wykończyć.
~*~
Według tego co Sasuke wywnioskował po pozycji słońca, minęły jakieś trzy godziny odkąd zostawił Sakurę i odciągnął od niej łowcę.
Oparł się o drzewo, trzymając się za obficie krwawiącą i nienormalnie bolącą ranę. Kunai, którym oberwał był prawdopodobnie pokryty jakąś upierdliwą trucizną, bo tylko to mogło wyjaśnić objawy towarzyszące niewielkiemu rozcięciu na jego ręce. W takich chwilach jak ta naprawdę doceniał obecność medic-ninja u jego boku. Nie mając nic innego do wyboru, oderwał kawałek zniszczonej już koszuli i pomagając sobie zębami, zawiązał go mocno na krwawiącej ranie. Otarł spocone czoło i wziął głęboki oddech. Nie miał zbyt wiele czasu na odpoczynek. Tropiciel był blisko, a zadaniem Sasuke nie była ucieczka przed nim, tylko przytrzymanie go wystarczająco długo, by Sakura mogła bezpiecznie dotrzeć do Wioski Mgły. Musiał pamiętać, że celem jego przeciwnika nie był on, a Sakura, więc starał się wywołać u niego jak największą złość. Tropiciele, którzy kierowali się głównie emocjami w dużej mierze dbali wyłącznie o swoje interesy.  Gdyby gniew opanował całkowicie jego umysł, zapomniałby o wyznaczonej mu misji i zająłby się swoim celem. To był aktualny plan Sasuke. Dlatego co jakiś czas wychodził z ukrycia denerwował wroga prostymi zaczepkami i ponownie uciekał. Nie podobała mu si,ę ta taktyka, ale nie miał innego wyboru. Jego priorytetem było bezpieczeństwo Sakury, a nie interesująca walka.
Mimo to, sprawy zaczęły się nieco komplikować. Jego ręka powoli drętwiała, co z każdą minutą zmniejszało jego szanse na używanie jakichkolwiek jutsu. Istniała także możliwość, iż jego przeciwnik sięgnie po rozum do głowy, zostawi go i ruszy za Haruno. Sasuke mógł mieć co najwyżej nadzieję, że dziewczynie uda się dotrzeć do Kiri zanim to nastąpi. 
Uchiha wyczuwając, iż chakra wroga podejrzanie za bardzo się oddala, wystrzelił w jego kierunku niczym pocisk, chcąc go zatrzymać za wszelką cenę.
- Nasz mały uciekinier w końcu się pokazał.
Niemożliwe.
Sasuke poczuł jak coś wielkiego i włochatego przygniata go do ziemi. Wyciągnął przed siebie ręce, próbując powstrzymać wściekłą bestię od rozerwania mu gardła. Zaklął szpetnie, gdy zauważył dość istotną rzecz, przeszkadzającą mu w użyciu genjutsu.
To bydle było ślepe.
Białe gałki, wypełnione pustką, jasno świadczyły o tym, że wróg przygotował się na walkę z nim. Rozejrzał się rozpaczliwie w poszukiwaniu jakiejś broni. Jakąś godzinę temu stracił swoją katanę, odkrywając, iż w tym przeklętym lesie znajdują się bagniste tereny. Teraz jego ulubiona broń pływała sobie gdzieś pomiędzy jego butem a resztkami dumy. Jego wzrok padł na średniej długości gałąź. Nie zastanawiając się długo, wyciągnął swoją prawą rękę najdalej jak potrafił, ledwo dając sobie radę w zaślinionym pyskiem, gdy miał do dyspozycji tylko jedną kończynę. Nie zwracał już nawet uwagi na rozrywające jego ciało pazury zwierzęcia. Nie miał na to ani siły ani czasu. W końcu udało mu się chwycić gałąź. Nie zastanawiając się długo, z całej siły wcisnął ją w ślepe oko potwora. Stworzenie zapiszczało głośno, a Sasuke wykorzystując jego nieuwagę, wyślizgnął się spod jego grubego cielska i  odsunął na bezpieczną odległość. Z niedowierzaniem wpatrywał się w brązowego, włochatego i zaślinionego stwora, który najwyraźniej był posłuszny jego wrogowi.
Ten psychopata jakimś cudem przywołał ogara.
~*~
- Nie ma na to czasu! - Sakura po raz kolejny w ciągu ostatnich pięciu minut rzuciła Mizukage mordercze spojrzenie. - został tam sam! Z wrogiem, o którym praktycznie nic nie wiemy! Z wrogiem, który pochodzi z waszej cholernej wioski! - Wiedziała, że przesadziła, ale ci ludzie uparcie próbowali zapewnić jej opiekę medyczną nie przejmując się tym, że Uchiha może leżeć gdzieś bliski śmierci.
Mizukage spojrzała na nią uważnie. Haruno była brudna, zakrwawiona i bez wątpienia wyczerpana, a mimo to ponownie chciała ruszyć w drogę. 
- Pójdę osobiście - oznajmiła jej, wiedząc, że to jedyny sposób, by nakłonić ją do pozostania. - Wezmę ze sobą moich najlepszych ludzi, więc pozwól naszym medykom się tobą zająć, bo będziesz nam tylko zawadzać. - Oczywiście nie miała zamiaru pozbawiać swojej wioski najlepszych ninja, ale bez tej gwarancji Sakura nigdy by nie skapitulowała. Mizukage musiała dopilnować by najlepszy medyk Hokage pozostał żywy. Gdyby Uzumaki dowiedział się, że pozwoliła jej umrzeć, na pewno żywiłby do niej urazę, a wsparcie Konoha było im bardzo potrzebne.
- No dobrze, skoro tak stawiasz sytuację - poddała się, aczkolwiek niechętnie. - Ale musicie natychmiast wyruszyć!
- Oczywiście.
~*~
- Jak...
Tropiciel przechylił głowę lekko w bok.
- Jak żaden z szanownych Kage nie dowiedział się o tym, że potrafię przyzywać ogary? To proste. Bestie nie zostawiają po sobie żadnych śladów, a nikomu kto miał przyjemność je zobaczyć, nie udało się przeżyć.
- Ja jeszcze żyję - wysyczał wściekle Sasuke.
- No właśnie, jeszcze to słowo klucz. - Pstryknął palcami, a cztery wielkie bestie rzuciły się w kierunku Uchihy. Sasuke nie mając większego wyboru, przejechał palcem po jednej z ran i przyłożył rękę do ziemi ze słowami:
- Kuchiyose no jutsu*.
Gigantyczny jastrząb pojawił się w kłębach dymu i za pomocą swoich skrzydeł posłał wszystkie stworzenia na ziemię. Jednak nie na długo. Ogary były niesamowicie wytrzymałe i szybko dostosowywały się do sytuacji. Ich nienormalnie wyczulony węch i słuch pozwalały im się poruszać pomimo braku wzroku. 
Szykowała się ciężka walka.
~*~
- Musimy go otoczyć! To zbiegły ninja z naszej wioski, więc to naszym obowiązkiem jest pojmanie go! - Mizukage wykrzykiwała rozkazy jednocześnie omawiając sytuację ze swoim informatorem. 
- Chakra w tamtym miejscu jest bardzo dziwna, Mizukage-sama.
- Co masz na myśli poprzez dziwna? - Zmarszczyła brwi.
- Nie wiem jak to wyjaśnić, ale na pierwszy rzut oka widać tam trzy źródła chakry. Dwójkę ludzi i przyzwane zwierzę. Jednak, gdy się przyjrzy dokładniej można zauważyć takie jakby smugi... arghhh nigdy wcześniej nie spotkałem z czymś takim. Skoro jedno zwierze zostało przyzwane można założyć, iż te smugi są chakrą jakiegoś innego.
- Ale nie masz co do tego pewności, tak?
- Przykro mi, ale to tylko przypuszczenia. Każdy, nawet przyzwane stworzenia mają chakrę, którą da się sklasyfikować, ale ta nie jest podobna do niczego z czym się wcześniej spotkałem.
Miuzkage zagryzła wargę. Wiedziała jak wysokie umiejętności posiada jej informator, więc nie było mowy o pomyłce. Cała ta sytuacja zaczynała powoli ją martwić. Nie miała pojęcia czego mogą się spodziewać.
~*~  
- Najwyraźniej przybyły twoje posiłki. 
Sasuke starł krew z policzka i skupił się na pobliskiej chakrze. Wyczuwał kilkanaście osób, które powoli zacieśniały krąg wokół nich.
Najwyraźniej Sakura powiadomiła Mizukage. Co oznaczało, że była bezpieczna.
Uchiha odetchnął głęboko, spoglądając na leżące przed nim ciało ogara. Trzy inne warczały na niego, pokryte krwią. Swoją i jego. Zabicie tylko jednego z nich przysporzyło mu niemało problemów.
Drgnął, gdy wróg się poruszył. Bez jakiejkolwiek reakcji przyglądał się jak pieczętuje ciała bestii w zwojach. 
- Pozwolę ci żyć uciekinierze. Walka z tobą była nawet interesująca.
Sasuke poczuł wypełniającą go wściekłość. Nie mógł już nic zrobić. Jego ręka była bezużyteczna, a on sam ledwo trzymał się na nogach. Jedyne co mógł zrobić to obserwować jak wróg ucieka mu tuż sprzed nosa.
Osunął się na ziemię, czując jak nogi odmawiają mu posłuszeństwa. To chyba był znak, że należało zwiększyć ilość treningów.
~*~
- Uchiha! Uchiha, weź się w garść!
 Sasuke z trudem rozwarł ciężkie powieki, czując jak chęć mordu ogarnia jego ciało. Kto śmiał trząść nim jak jakąś kukłą, gdy praktycznie z każdego skrawka jego ciała wylewała się krew? 
- Gdzie on jest? Gdzie jest zbieg?
- Uciekł - wyjęczał, zapamiętując twarz osoby, która miała zginąć, gdy tylko jego ciało zacznie normalnie funkcjonować. - Rozminęliście się. - Palący ból przeszył jego ramię. Zacisnął zęby, czując, że zaraz oszaleje. 
- Uchiha! Uchiha! Wezwijcie oddział medyczny!
Odpłynął.

***
* Technika przyzywania

Musicie mi przyznać, że tym razem długość rozdziału jest całkiem przyzwoita ;))
Mam zamiar przysiąść trochę i poprawić resztę rozdziałów ;p Muszę jeszcze dodać nową notkę na jednopartówkach ;p
Do usłyszenia :)))

8 komentarzy:

  1. Niesamowity styl posiadasz. Piszesz bardzo gładko i umiejętnie przez co nie mogę przestać mieć wrażenia, że wręcz pochłaniam zdanie za zdaniem. A rozdział? Świetny, bardzo oryginalnie przedstawiasz zachowania bohaterów i ich reakcje. Jedynie, co to uderzyło we mnie, jak Sasuke Uchiha mógł tak łatwo przegrać w bitwie. No ale cóż, widzę żę masz swój indywidualny i bardzo pociągający pogląd na tą mangę, a co za tym się wiąże opowiadanie i mam nadzieje, że nowy rozdział ukarze się jak najszybciej. Jesteś naprawdę niesamowitą pisarkąi życzę Ci żeby wena Cię nie opuściła, bo umrę z niecierpliwości na następny rozdział! Pozdrawiam serdecznie, Indomitable.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerzę się teraz jak głupia. Dziękuję ślicznie za komplement. Dla kogoś kto pisze nie ma nic lepszego niż pochwała dla jego stylu :)))
      A co do Sasuke. Zdaję sobie sprawę z jego umiejętności i wiem jaki jest potężny, ale nie jest też Bogiem. Często się spotykam z opowiadaiami, gdzie główny bohater jest nie do powstrzymania nie ważne w jakich okolicnościach. Sasuke przez długi czas używał sharingana dlatego w momencie, gdy bariery ochronne zostały przełamane miał mało chakry. Do tego dochodzi fakt, że walczył z kimś na tyle potężnym, iż udało mu się przywołać ogary <--- do tego odwołam się nieco później :)))
      Jeszcze raz dziękuję serdecznie za wspaniały komentarz, który jest dla mnie ogromną motywacją.
      Pozdrawiam i zapraszam na kolejne rozdziały ^.^

      Usuń
  2. Już od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga, jednak tyle razy, ile zabierałam się za skomentowanie jakiegoś rozdziału, tyle razy miałam tę czynność przerywaną. No, ale w końcu musiało mi się to udać zrobić :)
    Bardzo spodobał mi się motyw powrotu Sasuke do wioski i nienawidzącej go Sakury. Wprost uwielbiam takie sytuacje, gdy Uchiha przekonuje się, że ktoś może stracić zainteresowanie nim i tak bardzo się zmienić ^^
    Szczególnie zapadła mi jeszcze w pamięci akcja z Hinatą, w której to Naruto wydarł się na biedną Sakurę... A ona tak bardzo się starała. Zapamiętałam także tekst Sasuke o tym, że powinna odpocząć, a nie używać jakiś swoich medycznych sztuczek (na co Sakura, że on też), a Sasuke odpowiedział, że nawet nie zauważyła jak się zmieniał z ANBU. Hahah, genialne :D
    Teraz jeszcze ten tropiciel, który spowodował ich pocałunek <3
    W tym rozdziale spodobało mi się to, że Sakura i Sasuke się zrozumieli, jaki jest plan nie omówiony wcześniej. No i Sasuke musiał cały czas sobie przypominać "to nie mnie on ściga"- do czego nie był przyzwyczajony :)
    Ciekawa jestem co to są te ogary- dlatego czekam na następny rozdział. Trochę je sobie wyobrażałam jak Samehadę, tylko bardziej owłosioną i z oczami, po prostu takie było pierwsze moje skojarzenie xD
    Ładny jest szablon- prosty i przejrzysty, niezbyt ciemny, co też jest plusem.
    Przy okazji- jestem Twoją imienniczką i cały czas mam takie szczęście natykać się na blogi "Aleksandr". Jak w zakładce o autorce miałaś coś więcej napisane, to wiem, że miałam też z Tobą coś wspólnego, ale niestety zapomniałam co... Tak bywa z moją pamięcią xD
    Od teraz będę regularnie komentować. Pozdrawiam i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja kocham długie komentarze <3333
      Dziękuję bardzo, że jednak zdecydowałaś się coś napisać.
      Nie lubię motywu, gdzie dziewczyna ugania się za chłopakiem, więc moja Sakura musiała mieć charakterek ;p
      Kiedy widzę takie komentarze od razu myślę o tym jak przebiegnie ta historia i "żeby im się spodobało, żeby im się spodobało" ;)
      Ale naprawdę doceniam, że mimo wszystko poświęciłaś trochę swojego czasu i coś dla mnie naskrobałaś. Droga Aleksandro dziękuję ci serdecznie i z całego serca ^.^ Zapraszam serdecznie na kolejne rozdziały :)))

      Usuń
  3. Powiem Ci, że bardzo, ale to bardzo dobrze opisujesz walki i teren. Naprawdę lubię, jak wszystko jest dokładnie opisane i tu to jest. Sasuke widzę taki sam jak zawsze, duma, duma i duma raz jeszcze- ale właśnie to w nim kocham :D. Mam nadzieję, że stopniowo będzie się między nimi rodziło to uczucie, bo już doczekać się nie mogę. Fajnie, że na twoim blogu pojawił się chat, bo już nie trzeba będzie pisać drobnostek w komentarzach. Czekam na nowy rozdział, który na pewno będzie równie świetny:).
    Pozdrawiam
    Yoruichi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie? Strasznie się bałam jak wyjdzie ta walka, a opisałam ją tak trochę minimalistycznie. Z trudnością przychodzi mi opisywanie takich rzeczy, więc staram się unikać tego jak ognia. W tym wypadku nie było to możliwe, więc odrobinę się stresowałam.
      No nic, w każdym razie bardzo dziękuję za komentarz i do usłyszenia ^.^

      Usuń
  4. Genialna notka. Mam nadzieję, że Sasuke nic nie będzie. Z nie cierpliwością czekam na kolejną notkę. Pozdrawiam i życzę dużo weny:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam! W imieniu swoim i całej Załogi ocenialni Shiibuya z przyjemnością informuję, że właśnie ukazała się ocena Twojego bloga. Pozdrawiam i życzę miłego dnia z nadzieją, że docenisz moją pracę i kulturalnie skomentujesz recenzję.
    http://shiibuya.blogspot.com/2014/02/830-httptime-changes-peopleblogspotcom.html

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń