Uchiha sceptycznie przyglądał się przemokniętemu do suchej nitki shinobi. Brązowe włosy przykleiły mu się do twarzy a oczy szaleńczo rozglądały się we wszystkie strony. Jednak tym co wywoływało makabryczne wrażenie, były wielkie plamy krwi znaczące jego ubranie, tak jakby domagały się, by świat dowiedział się o jego zbrodni. Jednak, Sasuke jakoś nie mógł uwierzyć w to, że to właśnie ta osoba była sprawcą. Można by sądzić, że szaleństwo, które zawładnęło jego umysłem jest jak najlepszym dowodem jego winy, jednak coś tutaj nie pasowało. Ten mężczyzna był zbyt... niedokładny. Jak to możliwe, że to ta sama osoba, której nie mogli w ogóle znaleźć? Na której temat nie mieli całkowicie żadnych poszlak? Czy nie było to podejrzane, iż złapali go tak łatwo?
Cóż... najwyraźniej był jedynym, który tak uważał.
- Myślałeś, że uda ci się uciec? - rozległy się okrzyki.
- Ty parszywy zdrajco!
Sasuke podszedł do Naruto i zdającego mu raport shinobi.
- Znaleźliśmy go jak próbował zmyć z siebie krew w sadzawce, jakieś dwa kilometry stąd - oznajmił niewysoki blondyn, którego imienia za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć. Zdarza się najlepszym.
Odciągnął na bok szanownego Hokage, nie zwracając uwagi na zdezorientowane spojrzenie jego podwładnego i syknął:
- Chyba nie sądzisz, że to on? W innym przypadku będę musiał podważyć istnienie twojej umiejętności racjonalnego myślenia.
Hokage zawahał się na moment, puszczając mimo uszu, drugą część wypowiedzi swego przyjaciela.
- Dlaczego według ciebie to nie ten, którego szukamy? - spojrzał na niego poważnym wzrokiem.
- Tylko spójrz na niego! Szukamy kogoś sprytnego i całkowicie pozbawionego sumienia! Ten tutaj jest tylko i wyłącznie obłąkany! Kim on w ogóle jest?!
Naruto westchnął ciężko.
- Niedawno ci powiedziałem - burknął. - Makoto Shouji. Naprawdę odpowiedzialny i lojalny człowiek - dodał ze smutkiem. Sasuke nie miał obowiązku pamiętać nazwiska każdego, pojedynczego shinobi, więc nie przejął się swoją ignorancją.
- Tak, tak wszyscy są cudowni. Ten tutaj nie jest tym kogo szukamy, ale wciąż pozostaje pytanie, co takiego robił twój wspaniały strażnik w lesie, na dodatek w środku nocy. Bo zakładam, że nie zleciłeś mu spontanicznej wyprawy na grzyby? - dodał złośliwym głosem.
Naruto zgromił go wzrokiem.
- Nie mam pojęcia. Dlatego musimy go przesłuchać. Najlepiej byłoby to zlecić Ino. - Yamanaka Ino, przyjaciółka Naruto, przez ostatnie lata była szkolona pod okiem swego ojca, w kwestii przesłuchań. Po niezwykle ciężkim treningu, zasłużyła sobie na miano jednej z najlepszych. Mogła bez problemu przedrzeć się przez najlepsze bariery ludzkiego umysłu i zdobyć wszystkie potrzebne informacje.
- Czy naszym celem nie było powstrzymanie sprawcy przed wkroczeniem swobodnie do wioski?
Uzumaki Naruto, zdecydował się okazać mu cały szacunek, jaki żywił do jego opinii i najzwyczajniej w świecie go zignorował. Wydał za to bezmyślny rozkaz - nie po raz pierwszy, nawiasem mówiąc.
- Związać go i przygotować się do drogi! Za dwie godziny wyruszamy!
Słońce wychylało się powoli zza horyzontu, zapowiadając początek nowego dnia. Sasuke drgnął czując na ramieniu czyjąś dłoń. Nawet przez jedną z cieplejszych koszuli jakie posiadał, poczuł lodowate palce Haruno Sakury. Spojrzał w jej zielone, podkrążone oczy i z zadowoleniem zauważył w nich iskierki gniewu.
- To nie on - oznajmiła, przywracając mu wiarę w ludzkość. - Jego chakra jest tak chaotyczna, że zauważyłabym ją zanim by zdecydował się podejść do mojego namiotu - prychnęła.
- Wiem - burknął. - Ale nic innego nie możemy zrobić. Yamanaka ma go przesłuchać w Konoha.
Zadrżała.
- Czyli prowadzimy sprawcę z powrotem do wioski.
Chwycił jej dłoń w swoje, próbując przekazać jej nieco ciepła.
- Jestem tutaj - oznajmił twardo. - I chętnie obiję komuś tyłek.
Cień uśmiechu zamigotał na jej ustach, lecz zniknął tak szybko jak się pojawił. Wyswobodziła swoją dłoń i westchnęła cicho.
- Miejmy nadzieję, że to wystarczy.
~*~
Sasuke od godziny wypalał dziurę w głowie swego przyjaciela. Czyli dokładnie od momentu, gdy udali się w drogę powrotną do wioski. Zirytowany, że piekielne płomienie jego spojrzenia nie działają, przyśpieszył w kroku i zrównał się z Uzumakim. Nie bawiąc się w żadne wstępy, wypalił:
- Dobrze wiesz, że to nie on.
Jednak wspaniałomyślny Hokage, postanowił nie bronić swego rozsądku i umiejętności trzeźwego myślenia.
- Tak, wiem.
Sasuke zachłysnął się powietrzem ze złości.
- Jak to wiesz? - warknął. - To co to za kretyńskie rozkazy?
Shinobi wokół nich spojrzeli na nich ze zdziwieniem, jednak wzrok Sasuke, skłonił ich do ponownego podziwiania przyrody.
- Ciszej - syknął Naruto. - Nie każdy musi o tym wiedzieć.
- Więc co z prawdziwym sprawcą? - Tym razem Sasuke ściszył odpowiednio głos. - I w jakim celu skułeś tego bezużytecznego strażnika?
Naruto rozejrzał się ukradkiem i niemal niesłyszalnie wyszeptał.
- Teraz go nie znajdziemy. Nasza jedyna nadzieja jest w tym, czy Makoto widział sprawcę.
- Mako... kto?
- Strażnik - westchnął Naruto. Przydałoby się, żeby Sasuke znał imiona ninja, z którymi podróżowali już tyle czasu. Spojrzał na przyjaciela z dezaprobatą, ale odetchnął z ulgą, widząc w jego oczach zrozumienie. Z trudem przychodziło mu oziębłe i bezduszne zachowanie względem Makoto, który był jednym z jego najwierniejszych ludzi. Fakt, że ktoś jeszcze, rozumie powód jego postępowania, ulżył nieco jego krzyczącemu sumieniu. Teraz pozostawało mu tylko oddać go w ręce Ino i wynagrodzić mu wszystko, przez co musiał przejść.
~*~
Haruno Saukra była niesamowicie zmęczona. Dlatego zaraz po przyjściu do domu, rzuciła na fotel zrobione naprędce zakupy i szurając nogami o ziemię udała się do swojej sypialni. Rozwaliła się na łóżku stwierdzając bez żadnych wyrzutów sumienia, że i ona ma prawo nie wziąć od czasu do czasu prysznica. Śmierdziała potem i krwią, ale opadające powieki nie chciały przyjąć tego do wiadomości.
Obudziła się dwanaście! godzin później i pierwszym co zrobiła było wzięcie gorącego prysznica. Następnie po wysuszeniu włosów, zrobiła sobie swoją ulubioną kawę, kilka kanapek i rozsiadła się w salonie.
Bez większego wysiłku wyczuwała obecność ANBU, który miał za zadanie ją chronić. Siedział na drzewie, na przeciwko jej domu i z pewnością przeczesywał wzrokiem całą okolicę. Niestety, nie sprawiło to, że kobieta poczuła się w jakimś stopniu bezpieczniejsza. Mimo wszystko, Takeshi był zdolny do wynajęcia każdego, do uprzykrzania jej życia. Nie miała pewności czy portfel pilnującego jej shinobi, nie zwiększył się ostatnio o kilka złotych monet. Zadrżała na tą myśl i czym prędzej odsunęła ją od siebie. To nie był czas na strach i użalanie się nad sobą. Już wystarczająco irytowało ją zachowanie Uchihy, który biegał wokół niej, niczym wokół skrzywdzonej małej dziewczynki. Musiała za wszelką cenę wziąć się w garść. Odzyskać choć odrobinę straconej dumy. Sama przed sobą musiała przyznać jak bardzo niestabilna emocjonalnie była. To co działo się w jej głowie, przerażało ją tak bardzo, że postanowiła się od tego odciąć. Nie myśleć o niczym. Nie czuć niczego.
Była tylko i wyłącznie tchórzem. Musiała pokazać wszystkim, że jest już w porządku, że wzięła się do kupy i da sobie radę. A pierwszą osobą, którą musiała do tego przekonać, była ona sama.
~*~
Sasuke zirytowany wkroczył do sali narad. Otrzymał wiadomość, że coś wydarzyło się w Sunie. W takich sytuacjach Hokage, zwoływał specjalne zebranie, na które wstęp mieli tylko jego najbardziej zaufani ludzie. Usiadł przy długim stole, w niemal pozbawionym wyposażenia pomieszczeniu. Jedna jedyna szafka, stała w kącie, służąc za stojak na ekspres do kawy. Powietrze było ciężkie, a sądząc po zapachu coś na pewno kiedyś tutaj zdechło. Całkowity brak okien, z pewnością był jednym z głównych powodów. Ponoć miało to zapobiegać ewentualnymi próbami podsłuchu, ale wiadomo było, że niewielki budżet Hokage, miał w tym swój udział. Ironicznie, pomimo braku naturalnego światła, w pokoju było tak jasno, że mrugał dwa razy częściej niż normalnie. Wciąż pilnował się, żeby nie patrzeć w górę, chcąc choć trochę oszczędzić swoje oczy, od irytujących lamp. Sasuke całym sercem nie cierpiał tych spotkań i wnioskując ze skrzywionych twarzy, siedzących już Neji'ego, Shikamaru i TenTen, oni również podzielali jego zdanie. Jego humor psuła też świadomość, że Yamanaka wciąż przesłuchiwała podejrzanego i nie mieli żadnej wskazówki na temat prześladowcy Sakury.
Nie minęło dziesięć minut, gdy dołączyli do nich Naruto, Hinata i Chouji. Uzumaki usiadł na szczycie stołu, mając po swojej prawej Sasuke a po lewej puste miejsce, przeznaczone dla Sakury. Była to taka nieoficjalna hierarchia, do której nikt nie przywiązywał szczególnej uwagi albowiem przyjaciele Naruto z drużyny, nie zyskani nic więcej poza tymi miejscami. Żadnych dodatkowych przywilejów.
- Co z Sakurą? - mruknął Hokage.
Uchiha zmarszczył brwi. Nie widział kobiety od ich powrotu z wioski.
- Czy to nie jest pytanie do ciebie? W końcu to tobie, ludzie zdają raporty na jej temat.
- Z tego co wiem, to nie rusza się z domu - westchnął. - Ale niestety nie potrafię wejść do jej głowy, więc nie wiem czy przyjdzie.
Gdy wszyscy się zebrali (nawet Kakashi spóźnił się tylko pięć minut), nie mieli wyjścia jak tylko zacząć bez niej. Shikamaru rozpoczął posiedzenie.
- Dostaliśmy wiadomość z Suny. Zostali zaatakowani, niedługo po tym jak wyruszyliśmy z powrotem do Konoha. Mówiąc dokładnie, zaatakowana została tylko jedna osoba.
- Kto? - Chouji spojrzał na niego z napięciem.
- Główny kanclerz, jedna z ważniejszych postaci w ich wiosce - odpowiedział za niego Naruto.
- Nie żyje? - zapytał wprost Sasuke.
Uzumaki potrząsnął głową.
- Ale jest ciężko ranny.
- Jakie były siły przeciwnika? Ile osób?
- Jedna. - Schował twarz w dłoniach.
- Jedna osoba, wdarła się do jednego z najlepiej strzeżonych budynków w Sunie i zdołała tak sponiewierać kanclerza? - TenTen spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- To powinno dać nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z potężnym przeciwnikiem - westchnął Naruto.
- Więc sądzicie, że był to ktoś z Fukushu? - dociekał Sasuke. - Skąd ta pewność? Dlaczego by nie założyć, że był to pojedynczy wypad?
- Sama siła przeciwnika powinna dać nam do myślenia - wtrącił się Shikamaru. - Niewielu istnieje shinobi o takiej mocy.
- Czyli mówiąc krótko, znowu nie mamy kompletnie żadnych przydatnych informacji - podsumował Sasuke. - A co z tym całym kanclerzem? Nic nie wie? Skoro były to działania Fukushu, napastnik musiał działać z konkretnego powodu. To musiał być akt zemsty.
- Z tego co napisał Gaara, można wywnioskować, że kanclerz nie był zbyt lubianą sobą w wiosce. Zastanawiali się nad pozbawieniem go stanowiska.
- A co z technikami napastnika? - włączył się do rozmowy Kakashi. - Nie rozpoznali ich?
- Niestety, wszystko co wiedzą pochodzi z relacji kanclerza, który delikatnie mówiąc był w szoku. - Naruto spojrzał poważnym wzrokiem na Sasuke. - Ale wyraźnie mówił o czworonożnych bestiach, przypominających średniej wielkości niedźwiedzie. Człowiek, który przyszedł go zabić, miał nad nimi całkowitą kontrolę.
- Ogary - wyszeptał Sasuke. Dobrze pamiętał swoje nieprzyjemne doświadczenie z tymi uroczymi stworzeniami.
- Udało ci się zabić jednego, prawda? - zapytał Shikamaru.
- Ledwo - westchnął. - Są niesamowicie silne i szybkie, a przecież musisz też walczyć z ich właścicielem, który nie ogranicza się tylko do obserwowania, jak jego zabaweczki rozrywają komuś ciało. A już sam fakt, że udało mu się je przyzwać, wiele mówi o jego sile.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Nareszcie. - Naruto uśmiechnął się na widok znajomej postaci.
Sakura weszła do środka pewnym krokiem, zostawiając na korytarzu pilnującego ją ANBU. Zajęła swoje miejsce, obok wciąż szczerzącego się Naruto i na przeciwko Sasuke. Posłała Kakashiemu, który przyglądał jej się badawczo, lekki uśmiech, uspokajając go trochę.
- Co mnie ominęło?
~*~
Sasuke z niedowierzaniem i nutką podziwu obserwował jak wszyscy nabierają się na aktorstwo Haruno. Nawet Neji i Shikamaru, których nie posądziłby o taką głupotę, wydawali się usatysfakcjonowani zachowaniem Sakury. Mocne oświetlenie, podkreślało jej cienie pod oczami i niezdrowo bladą cerę, lecz mimo to, sprawiała wrażenie, jakby to było całkowicie normalne. Czy on był jedyną trzeźwo myślącą osobą w tym pomieszczeniu? A może po prostu wszyscy tak desperacko pragnęli uwierzyć, że nic jej nie jest? Był zdziwiony tym, że tylko on potrafił dojrzeć, co działo się pod jej maską.
Napotkał jej wzrok. Posłała mu ledwie zauważalne, wyzywające spojrzenie.
Aaach, ta duma. Ledwie powstrzymywał się od śmiechu. Ta głupia dziewczyna była całkowicie przerażona, ale za nic w świecie nie chciała mu tego pokazać. Z jednej strony uważał to za idiotyczny pomysł, godny pięcioletniego dziecka, ale z drugiej uznał za nieco (ale tylko nieco) interesujące. Teraz pozostawało tylko czekać i zobaczyć jak długo była w stanie ciągnąć tą grę.
- Powinniśmy podjąć jakieś środki ostrożności - stwierdził Shikamaru.
No cóż, miał rację. Fukushu stało się w ostatnim czasie zbyt aktywne, a sam fakt, że on i Sakura zostali zaatakowani, powinni rozważyć ewentualną napaść na Konohę.
- Samo wzmocnienie ochrony wiele nie da. Musimy pierwsi wykonać ruch - podzielił się ze wszystkimi swoim zdaniem, Sasuke.
- Wiem - odparł Naruto. - Jakieś pomysły? Jak ich znajdziemy?
- Po co w ogóle ich szukać? Sami nas znajdą. - Sasuke rozejrzał się i z irytacją stwierdził, że tylko Shikamaru i Sakura zdawali się nadążać za jego tokiem myślenia. - Musimy...
- ...posłużyć za przynętę - dokończyła za niego Haruno.
- No tak... - pokiwał głową Naruto. - Już raz próbowali was zabić, a przynajmniej Sasuke.
- Potrzebują medyka - dodała Hinata. - Nie przepuszczą okazji schwytania Sakury.
- Nie podoba mi się to, ale wygląda na to, że nie mamy innego wyjścia - mruknął Naruto. - Będziecie musieli odtworzyć całą sytuację. Musicie pokazać im, że próbujecie znaleźć ich kryjówkę.
- Nie ma nic łatwiejszego - zironizował Sasuke. - Tylko czekam na kolejne spotkanie z tymi uroczymi ogarami.
***
Wiecie co? Poczytałam nieco wcześniejszych rozdziałów i uznałam, że należy im się sporo poprawek. Więc na feriach trzeba się za nie wziąć :/
A po za tym, to chciałabym powitać nowych czytelników! Wasze wsparcie wiele dla nie znaczy a każdy komentarz zachęca do pisania :)
Ha ! Pierwsza !
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, kochana.
Widać że Sakura stara się znów być taka jak poprzednio. Silna. Mam nadzieje że jej się to uda. :)
Dziękuję za komentarz ;)
UsuńCiesze się, że się podobało :D
Sakura ma jeszcze długą drogę do przejścia, ale miejmy nadzieję, że Sasuke udzieli jej nieco swojej pomocy ^o^
Z jednej strony szkoda mi Sakury a z drugiej podziwiam ją za odwage i wytrwałość. Twoje poprzednie rozdziały nie są takie złe ja bym zostawiła tak jak jest ( a jest dobrze ! ) i zabrała za pisanie kolejnego rozdziału na, który niecierpliwie czekam ;)
OdpowiedzUsuńPs dodaj jakiś pikantny momencik z Sasuke i Sakurą ^.^ Youi świntuszek *.*
Spokojnie, nowy rozdział na pewno postawię ponad te wcześniejsze ;)
UsuńTeż mam niedosyt Sasusaku, więc pomyślę nad twoją kuszącą propozycją :D
W końcu :D taki prezent na zakończenie wolnego? Ooo takie prezenty mogłabym otrzymywać codziennie. Też już mi brakuje bezpośredniego kontaktu Sakury z Sasuke ( jarzysz o co biega?) Ale szanuję twoją prace i poczekam. Jestem również zaciekawiona (mocno zaciekawiona) kto jest osobą prześladującą Sakure. Moim zdaniem to na pewno nie jest strażnik rzeczywiście zbyt łatwo zdołano go złapać. Pozwolisz, że napiszę swoje insynuacje? Owszem mógł być to ten strażnik ale on tylko robił te "psikusy" nie on wymyślił ten plan i jest po prostu kontrolowany. Ooo tak jestem geniuszem :D co do tego eee... jak mu tam było nie pamiętam, w każdym razie wysoko postawionego gościa- jest w szoku i nie pamięta nic oprócz tych bestii. Sprawca zrobił to celowo by Konocha użyła tego jako tropu. Dalej nie mam pojęcia ale jeżeli mam rację to zostanę detektywem:D niechce mi się dalej paplać więc dobranoc i zapraszam również na swojego bloga, nie jest może to zbyt ciekawa historia, ale gorąco zapraszam. Czarna :)
OdpowiedzUsuńTo najdłuższy kom jaki kiedykolwiek komuś napisałam:D
UsuńWoow dla mnie prezentem są takie komentarze :D
UsuńZrobiłam się bezduszna, trzeba nieco walk Sasuke\Sakura (if you know what I mean ^o^)
Lubie takie przekomarzanie się między bohaterami :D
Postaram się o to w następnym rozdziale(w miarę możliwości) Tak myślę, że już lepiej pominąć te sceny niż wciskać je na siłe i robić z tego takie lukrowe badziewie :p
Widzę, że bawisz się w sherlocka :D
Nic nie potwierdzam, nic nie neguję, dowiesz się w następnych rozdziałach :D
No ba !
OdpowiedzUsuń:D Świetny rozdział ^^ Czekałam na niego i oczywiście czekam na kolejne :) Podoba mi się to, że Sakura nie lata tak wokół Sasuke i ( no bądźmy szczerzy ) udaje, że nic do niego nie czuje ^^ Lubię to na blogach i szukam takich z niecierpliwością ^^
POWODZENIA :* !
Nie lubię dziewczyn uganiających się za facetami, więc możesz być pewna, że tego tuta nie uświadczysz :)
UsuńJej ciekawy rozdział. Podoba mi się relacja Sakury z Uchihą nie lepi się do niego od razu, tylko powoli się do siebie zbliżają. Podziwiam dziewczynę za siłę i nieugiętość :D W planie przynętą ma być Sakura, zobaczymy co z tego wyniknie. Akcja się rozkręca i robi się ciekawie.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :D
Życzę ogromu weny <3
Staram się w miarę możliwości nie lecieć z akcją jak z siekierą ;p Chcę, żeby wszystko rozwinęło się naturalnie bez niespodziewanego olśnienia i tęczowych wyznań miłości ;p
UsuńKochana rozdział był świetny , zresztą jak poprzednie . Twój blog zajmuje honorowe miejsce na liście moich ulubionych stron i blogów :) Życzę duuużżooo wytrwałości ( żeby nie było jak w moim przypadku ) i weny ^^ . Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wsparcie ^o^
UsuńWytrwałości zawsze za mało :) (Chociaż w moim przypadku raczej chodzi o regularność dodawania rozdziałów).
Ale już sobie obiecałam, że bloga skończę za wszelką cenę, więc bez obaw :D
Heloł!
OdpowiedzUsuńJeden z cichych czytelników to ja :3
Ale dzisiaj postanowiłam się odezwać.
Świetny rozdział, uwielbiam to opowiadanie! Biedna Sakura, żal mi jej bardzo, taka wymęczona psychicznie... I Sasek, którego lodowate serce topnieje pod jej w sumie nieświadomym wpływem... Kocham ich!
Poza tym uwielbiam jak piszesz, tak niesamowicie lekko się to czyta, niczym dobrą książkę :3
Dużo weny i czekam na kolejny rozdział! <3
Dziękuję, że zdecydowałaś się coś napisać <3
UsuńWierz mi, takie komentarze naprawdę dodają otuchy i zachęcają, żeby coś napisać :)
Trochę pomiatam Sakurą w tym opowiadaniu :p Ale inaczej się nie dało!
Dziękuję! To jest właśnie moim celem. Żeby nie zamulać czytelnika :)
Zakochałam się w Twoim blogu oraz nie mogę się doczekać aż pojawi się na nim kolejny rozdział. Hwaiting!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie.
http://historiee-liscieem-pisanee.blogspot.com/
Dziękuję bardzo i z pewnością zajrzę na twojego bloga :)
UsuńCiekawa fabuła i intrygująca. Przeczytałam dziś całość i chcę więcej :) Mam nadzieję, że niedługo przeczytam, jak Sasuke "obija komuś tyłek" :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały, zagryzając piąstki z niecierpliwości.
Niech wena będzie z Tobą! :)
Pozdrawiam ^^
Całość w jeden dzień? Cieszę się, że Ci się spodobało ^o^
UsuńSasuke obijającego komuś tyłek lubię prawie tak bardzo jak robiąca to Sakurę :D Więc jeszcze wspólnie nacieszymy się takimi scenami :)
Niechaj będzie!
Również pozdrawiam i zapraszam na następny rozdział :)
Podoba mi się Twój blog. Całość przeczytałam w jeden dzień.
OdpowiedzUsuńTak w skrócie:
Bardzo realistycznie oddane charaktery bohaterów.
Dobra, przemyślana fabuła.
Nie ma zamętu w związku teraźniejszość-przeszłość.
Rozwijane pomniejsze wątki...
... przy zachowaniu wierności co do wątku głównego.
Miarkowanie "rewelacji" dostarczanych czytelnikowi, czyli nie "zalewanie" go wszystkimi tajemnicami już w pierwszych rozdziałach.
Mini-tyci-mikrusieńkie błędy interpunkcyjne. ;)
+ Sakura, za którą w M&A średnio przepadam, tutaj mnie nie irytuje... ba! Lubię ją!
Czekam na kolejny rozdział. :)
Kasia
Przeczytałam ten komentarz kilka razy! (Czy wspominałam jak bardzo lubię komplementy? Nie? To mówię teraz :D)
UsuńDziękuję bardzo za twoją opinię :)
Zdaję sobie sprawę z moich błędów interpunkcyjnych i staram się nad nimi pracować :) Może w końcu to opanuję
Cieszę się, że podoba Ci się moja Sakura :)
A ja postaram się napisać go jak najszybciej :)
W końcu nadrobiłam zaległe dwa rozdziały, chyba jednak nie jest tak ze mną źle. XD
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem ciekawa tej całej organizacji i tego, do czego potrzebna im Sakura(no niby jest medykiem, ale to nie tylko na "leczeniu" może polegać...).
Wiedziałam, że to nie ten strażnik poćwiartował tę sarnę (swoją drogą... co za brutal xD), ale mam nadzieję, że chociaż widział tę osobę. Może nawet próbował z nią walczyć? Chociaż w to wątpię.
To wszystko robi się coraz bardziej zawiłe, ale przez to ciekawi. :3
Mam nadzieję, że szybko pojawi się następny rozdział :)
Znalazłam kilka drobnych błędów, może było ich więcej, nie wiem... jestem chora i padam na twarz, więc mogę nie zauważać takich rzeczy. XD
"Haruno Saukra była niesamowicie zmęczona." - Haruno SAKURA
"Rozwaliła się na łóżku stwierdzając bez żadnych wyrzutów sumienia, że i ona ma prawo nie wziąć od czasu do czasu prysznica. Śmierdziała potem i krwią, ale opadające powieki nie chciały przyjąć tego do wiadomości.
Obudziła się dwanaście! godzin później i pierwszym co zrobiła było wzięcie gorącego prysznica. " - powtórzenie "prysznica" (może niby kilka zdań później, ale i tak rzuca się w oczy)
To by było na tyle, pozdrawiam cieplutko! ;)
Kurcze w spisie treści nie ma rozdziału dwudziestego pierwszego, gdyby nie fakt, że weszłam na stronę główną, to bym go nawet nie zauważyła ;-----; lecę nadrobić. XD
Usuń