Sakura nie pamiętała, kiedy ostatnim razem jej serce biło w tak zawrotnym tempie. Takie flirciarskie zagrywki nie miały na nią zbyt dużego wpływu, wręcz przeciwnie, uważała je za żenujące. Za każdym razem, gdy ktoś próbował na niej czegoś takiego, zbywała go ostrym komentarzem lub nawet uderzeniem.
Pewnego razu, podczas "kobiecego wieczorku" z Ino, porównywały między sobą takie akcje, śmiejąc się z tych najgorszych. Mimo, że Yamanaka spotykała się z takimi sytuacjami częściej, to Sakura trafiała na najśmieszniejsze "osobniki".
Chciała móc śmiać się z tego w tym momencie. Odepchnąć Sasuke, zaśmiać się szyderczo i powiedzieć mu, że to na nią nie działa. Jednak to nie był sprzedawca w sklepie ze słodyczami, któremu zawsze wystawała koszula ze spodni. To nie był wiecznie potykający się o własne nogi, chuunnin, pobierający u niej lekcje pierwszej pomocy.
To był Uchiha Sasuke. Nieziemsko przystojny i irytująco idealny Uchiha Sasuke - człowiek, w którym niegdyś była zakochana.
Nie było możliwości, by mogła zachować w takiej sytuacji zimną krew. Była zagubiona i nie miała nawet sił by pozbierać własne myśli.
Napięcie, powstałe między nią a Sasuke, było czymś niezwykłym i kompletnie jej nieznanym. Mała cząstka jej serca - której rzadko dawała dojść do słowa - chciała za wszelką cenę pozostać w tej pozycji. Choćby nie wiadomo jak chciała temu zaprzeczać, jej urywany oddech jasno informował, że jej ciało silnie reagowało na bliskość Uchihy. Czekała na jego kolejny ruch i wiedziała, iż nie będzie w stanie się przed nim obronić.
- Mam kontynuować? - Uwaga Sasuke i jego arogancki wyraz twarzy zadziałały na nią jak kubeł zimnej wody. Odepchnęła go od siebie i odsunęła na bezpieczną odległość.
- Co ty wyprawiasz?! - Jej kompletnie zdeptana duma, nie pozwoliła na kontynuowanie tej sytuacji.
- Zadziwiająco często zadajesz mi to pytanie - uśmiechnął się, wyraźnie z siebie zadowolony, powodując u niej jeszcze większą złość.
- Widocznie, jest ku temu jakiś powód - wysyczała.
- Po prostu chce ci udowodnić, że wciąż coś do mnie czujesz. Możesz temu zaprzeczać ile chcesz, ale reakcje twojego ciała, już cię zdradziły.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz - fuknęła gniewnie.
Westchnął ciężko. Upór tej kobiety był doprawdy nie do zniesienia.
- Dlaczego po prostu się nie przyznasz?!
- Bo nie mam do czego.
Pokręcił głową.
- Jesteś niemożliwa.
- I niespakowana. Więc jeśli skończyłeś wygłaszanie swoich dziwacznych teorii, wyjdź stąd z łaski swojej.
Prychnął lekceważąco, ale posłusznie udał się w kierunku wyjścia. Oczywiście, jako dumny członek klanu Uchiha, nie mógł pozwolić by ktoś inny niż on sam, miał ostatnie słowo.
- I tak wiem, że wciąż coś do mnie czujesz.
Na dźwięk zamykanych drzwi, Sakura rzuciła się na łóżko z jękiem rozpaczy.
Jak mogła zrobić z siebie takie pośmiewisko?!
Teraz pewnie, uważał ją za jedną z tych głupiutkich dziewczyn, których marzeniem jest roztopienie jego zimnego serca i którą nawiasem mówiąc kiedyś była.
Jednak teraz była inna! Była dorosła i rozumiała, że serce Uchihy nie było zimne.
Jak w ogóle mogłoby być? Przecież on nie miał serca.
Powinna go nienawidzić, bo czy nie próbował jej zabić?!
Jak można żywić uczucia inne od nienawiści do swojego niedoszłego mordercy?!
No cóż, ona tak jakby również podjęła próbę wysłania go na drugą stronę, ale to nie była obecny tematem.
Delikatny zapach drzewa korzennego dostał się do jej nozdrzy. Zerwała się z łóżka, patrząc z wyrzutem na swoją poduszkę. Nawet ona okazała się być zdrajcą, przesiąkając zapachem Uchihy.
Rozpaczliwie rzuciła się do swoich rzeczy, z zamiarem spakowania się. Musiała zająć czymś ręce. Czymkolwiek. Byleby wyzbyć się głupich myśli.
Bo nie mogła czuć do Uchihy, czegoś innego niż nienawiść?
Prawda?!
~*~
Minęła już godzina odkąd wyruszyli do Konoha. Podróż przebiegała spokojnie i bez żadnych niespodzianek. Nie żeby Naruto był z tego powodu niezadowolony. Cieszył się, że wrogowie nie odważyli się zaatakować, jednak to nie o to tutaj chodziło.
Było po prostu za cicho!
Zdecydowanie odczuwał brak kłótni pomiędzy dwójką jego przyjaciół. Dziwna była to podróż, gdy nie było słychać ostrej wymiany zdań, rozbawiającej wszystkich dookoła.
Coś było nie tak.
Do tej pory Sakura zdążyłaby rzucić kilka zgryźliwych uwag na temat Sasuke i zirytować się, gdy on odpowie równie ciętą ripostą.
A teraz nic. Po prostu cisza.
Naruto westchnął cicho, powodując, że Hinata spojrzała na niego zaciekawiona. Pokręcił lekko głową, dając jej znak, iż nic się nie stało i powrócił do rozmyślań.
Czy coś się między nimi stało?
Wrodzona ciekawość Uzumakiego, nie pozwalała mu zostawić tej sprawy w spokoju.
Przybliżył się do nich, zostawiając swoja narzeczoną z tyłu i niezbyt subtelnie rzucił:
- Hej! Co tu tak cicho?
Jednak, reakcja jego przyjaciół nie zaspokoiła jego ciekawości, a wręcz przeciwnie, zaostrzyła ją.
Sakura zacisnęła usta w cienką linię i przyśpieszyła, zostawiając ich za sobą. Sasuke z kolei prychnął lekceważąco i z tajemniczym uśmieszkiem ruszył za nią.
Co tu się na Boga działo?!
~*~
Sasuke był zirytowany.
Może nie było to jakąś nowością, jednak tym razem, irytacja wręcz wypływała z każdego kawałeczka jego przeklętego ciała. Każdy normalny, mający choć odrobinę instynktu samo zachowawczego człowiek, trzymałby się w tej chwili od niego z daleka. Nic dziwnego więc, że przechodzący obok niego shinobi, nie ważyli choćby się uśmiechnąć, widząc w jakiej sytuacji znalazł się Uchiha Sasuke.
Karin trzymała się go niczym rzep, nie odstępując go ani na krok i zdecydowanie naruszając jego przestrzeń osobistą.
Leżał rozłożony pod drzewem, chcąc nacieszyć się zarządzonym postojem, co najwyraźniej nie było mu dane. Karin, mimo jego niezliczonych gróźb i niewybrednych epitetów dotyczących jej osoby, dosiadła się do niego, zanieczyszczając najbliższe otoczenie duszącym zapachem... nawet nie wiedział czego.
- Chcę być sam, Karin - wysyczał.
- Ale Sasuke-kun - owinęła się wokół jego ramienia niczym ośmiornica - nie widzieliśmy się tak długo.
- Cóż za cudowne to były czasy - mruknął.
- Sasuke! - Wybawienie nadeszło! - Dlaczego do nas nie dołączysz?
Sasuke spojrzał w kierunku wskazywanym przez Naruto i skrzywił się lekko. Małe zbiorowisko shinobi z Konohy, nie było wymarzonym dla niego miejscem odpoczynku. Perspektywa siedzenia z ludźmi, których nie znał i wysłuchiwania historii, w których nie brał udziału, niezbyt mu się podobała. Jednak zaciskające się wokół jego ramienia stworzenie - bo jaki człowiek zachowywałby się w ten sposób? - pomogło mu w podjęciu decyzji.
- Czemu nie? - Nabrał jeszcze więcej pewności co do tego pomysłu, gdy zobaczył siadającą tam Sakurę.
- Sasuke-kuuun - Naprawdę nienawidził sposobu w jaki wydłużała jego imię. - przecież chciałeś być sam - wyjęczała.
- Zmieniłem zdanie - wzruszył ramionami. Nie widział żadnego powodu, dla którego miałby się przed nią tłumaczyć.
Naruto uniósł z rozbawieniem brwi, ale nie skomentował zachowani przyjaciela. Chwycił go za ramię i pociągnął w stronę wesołego zgromadzenia.
Gdy Sasuke do nich dołączył zapadła nieco niezręczna cisza, która jednak została szybko przerwana, przez niczego świadomego Rocka Lee.
- Sasuke-kun! Dobrze się już czujesz?
- Właśnie! Jak tam twoja ręka? - dodał Sikamaru, wyczuwając szansę na rozluźnienie atmosfery. - Z tego co słyszałem, Sakura spisała się świetnie. - Nara, który był dobrym dyplomatą, wiedział, że nic tak nie łączy ludzi jak rozmowa o lubianej i poważanej osobie, która na dodatek uczyniła coś niesamowitego.
Haruno zarumieniła się lekko i bąknęła:
- To nic takiego.
- No właśnie - wtrąciła Karin, rozsiadając się obok Sasuke i ponownie owijając się wokół jego ramienia. - To moja zasługa, że Sasuke-kun wrócił do zdrowia.
Uchiha wyrwał rękę, wyraźnie zniesmaczony.
- Sakura-chan przeprowadziła naprawdę trudny zabieg, całkiem sama! - wykrzyknął Lee, którego chęć obrony honoru Haruno Sakury, przezwyciężyła strach przed jadowitym spojrzeniem Karin.
- Tak, tak, wszyscy spisali się świetnie. - Próby zażegnania konfliktu podjął się Naruto, który nieco nieumiejętnie i koślawo rozpoczął opowiadanie kolejnej historyjki. Mimo, że udało mu się uciszyć kłótnię, w powietrzu wciąż wisiało nieprzyjemne napięcie.
W czasie, gdy każdy starał się udawać przed Naruto, że wszystko jest w porządku, Sasuke znalazł sobie lepsze zajęcie. Obserwacja siedzące przed nim Haruno Sakury okazała się być o wiele ciekawsza od wysłuchiwania tych "fascynujących" historii.
Przyjrzał się uważnie jej twarzy. Uwaga Karin wyraźnie ją przybiła. Nie rozumiał dlaczego. Sakura zawsze była pewna i dumna ze swoich umiejętności. Komentarz kogoś kto nie był nawet lekarzem, nie powinien mieć dla niej najmniejszego znaczenia.
Ale zaraz, zaraz...
Może właśnie to było problemem?
Ktoś posiadający nikłą wiedzę o medycynie przejął jej obowiązki. Była urażona, bo nie mogła dokończyć swojego leczenia? Była zła, bo nie mogła go leczyć? Ta wizja z jakiegoś powodu mu się podobała, ale wiedział, że jest mało prawdopodobna.
Sakura, wyczuwając, że jest obserwowana, posłała mu nieprzyjemne spojrzenie. Uchiha w odpowiedzi uśmiechnął się, co spowodowało zmieszanie się Haruno.
Poczuł odrobinę satysfakcji. Lubił Sakurę jako silną i niezależną kobietę, ale powodowanie, że właśnie ta poukładana Haruno Sakura, gubiła się we własnych myślach było po prostu niezastąpione.
- A pamiętacie tą misję, gdzie Takeshi...
Natychmiastowa zmiana atmosfery, zszokowała nawet Sasuke, który był przecież obeznany w temacie. Jedno spojrzenie na twarz Sakury wystarczyło, by stwierdzić, że to koniec "wesołego" spotkania.
- Takeshi? Jaki znowu Takeshi? - Nie potrafiąca wyczuć, kiedy powinna się zamknąć, Karin, pogarszała dodatkowo sytuację.
- Jeden z konohańskich shinobi - odpowiedziała Sakura, powodując jeszcze większy szok wśród obecnych. - A teraz wybaczcie, ale idę trochę odpocząć.
Wśród grobowej ciszy oddaliła się w stronę rozłożonego przednio namiotu. Sasuke niewiele myśląc podążył za nią. Ostatnie co usłyszał, było kolejnym dowodem głupoty Karin.
- No ale kim on jest?!
***
Jeśli mam być szczera, to nie jestem zadowolona z rozdziału. Był pisany raczej na siłę, a takich nie cierpię najbardziej.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać i dostajecie coś takiego, ale naprawdę nie miałam siły, żeby sklecić coś sensownego.
Muszę przysiąść i zastanowić się jak to pociągnąć. Żadnych zawieszeń nie będzie! To mogę zagwarantować. Bloga dokończę i bez takich udogodnień. Mogą być poślizgi jeśli chodzi o datę dodania rozdziału, ale one są zawsze...
Jeszcze dzisiaj możecie wyczekiwać informacji na temat konkursu. Zaraz idę na wolontariat, ale kiedy wrócę (około 16) to od razu się tym zajmę.
Dziękuję za waszą wytrwałość podczas mojej nie kompetencji i do usłyszenia ^.^
~~I wish I could trust him.
~~I wish she would trust me.
***
Jeśli mam być szczera, to nie jestem zadowolona z rozdziału. Był pisany raczej na siłę, a takich nie cierpię najbardziej.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać i dostajecie coś takiego, ale naprawdę nie miałam siły, żeby sklecić coś sensownego.
Muszę przysiąść i zastanowić się jak to pociągnąć. Żadnych zawieszeń nie będzie! To mogę zagwarantować. Bloga dokończę i bez takich udogodnień. Mogą być poślizgi jeśli chodzi o datę dodania rozdziału, ale one są zawsze...
Jeszcze dzisiaj możecie wyczekiwać informacji na temat konkursu. Zaraz idę na wolontariat, ale kiedy wrócę (około 16) to od razu się tym zajmę.
~~I wish I could trust him.
~~I wish she would trust me.
Rozdział mi się bardzo podoba, warto było czekać.
OdpowiedzUsuńSasuke rozwala mnie na całej lini.
Biedna Sakura musi czuć się naprawdę głupio.
Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam Paulina
Ha! Doczekałam się!!!!!! =D
OdpowiedzUsuńWchodziłam tu za każdym razem jak odpalałam internet i już tyle razy przeżyłam rozczarowanie i zastanawiałam się: "No, jak tak można? Ile jeszcze?" I... BAM!!! Niespodzianka! Jest!
Co prawda rozdział się pojawił, ale niestety muszę się przyznać, że rozczarowałaś mnie... rozczarowałaś mię przede wszystkim długością tej notki i zerową akcją. No po prostu to było takie nijakie. Nie był źle, wręcz przeciwnie, było okey. Po prostu mnie nie zachwyciło. Nijak nie umywa się do tego co pisałaś wcześniej.
Ale i tak udało ci się mnie zaciekawić! Kim do jasnej ciasnej jest ten cały Takeshi? (Tak, wiem. Teraz małpuję Karin. No ale ja też chciałabym to wiedzieć!!!) Tak więc na odpowiedź muszę czekać do następnej. I mam nadzieję, że tym razem pojawi się ona szybciej? -.-
Co prawda mój komentarz nie jest do tego zbyt zachęcający... no ale mam nadzieję, że może jednak jakoś Cię zmobilizuję.
Tak więc... Pozdrawiam i życzę weny. ^^
Przepraszam! Wiedziałam, że mi nie wyszło :(
UsuńNastępnym razem postaram się bardziej :(
A jeśli chodzi o Takeshiego, to odsyłam tutaj
http://time-changes-people.blogspot.com/2013/06/rozdzia-szosty.html
Jeszcze raz przepraszam! To się dzieje bo zbyt rzadko dodaje nowe rozdziały!
Pewnie tak, ale weź też pod wagę że wspominałaś o nim w rozdziale 6, a jest już siedemnasty. A pamięć człowieka jest ulotna. ^^ Ale przypomnę sobie, przeczytam raz jeszcze i będzie ok.
UsuńTak coś mi się wydawało, że gdzieś już się natknęłam na to imię. :D
No i przypomniałam sobie. To ten chory wariat, którego nie znoszę i którego imienia nigdy nie mogłam zapamiętać. =D
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNiestety też się zawiodłam na długości rozdziału. Jednak to, że nie było w nim jakiejś pędzącej do przodu akcji wcale mi nie przeszkadzało.
Już to nieraz pisałam, ale co tam, powtórzę się. Uwielbiam dialogi pomiędzy Sasuke i Sakurą <3
"Przyznaj się, że ciągle coś do mnie czujesz."- czy jak tam leciało to zdanie. Najlepsze i najbardziej upierdliwe (dla Sakury) zdanie rozdziału :D Po cichu mówiłam je razem z Sasuke xD Nic na to nie poradzę, że lubię takie sytuacje i zawsze reaguje na nie dziwacznym uśmiechem i myślami "No powiedz to, powiedz!".
Haha, Naruto chciał zaradzić cichej podróży i jak to często bywa wcale nie wyszło mu to tak, jak planował. Ale i tak lepiej wypadł niż Karin. No dobra, każdy wypadłby lepiej niż ona -.-
Szczerze, możesz mnie pobić (w tej chwili mam nadzieję, że nie mieszkamy w pobliżu xD), bo też nie skojarzyłam Takeshiego. A to taka kluczowa postać w fabule! A ja o nim zapomniałam ;___; (Największa świnia w opowiadaniu i zapomniałam...)
Cóż, ale przypomniałam i przeczuwam jakąś ciekawą rozmowę w następnym rozdziale ^^
Przepraszam za opóźnienie w komentowaniu. Przyznam się (jak już jadę dzisiaj z tą szczerością), że rozdział przeczytałam już wcześniej. Jednak nie miałam wtedy weny na komentarz i obiecałam sobie, że skomentuję w najbliższym czasie. I dopiero dzisiaj zorientowałam się, że już minęło tyle dni! :O
Pozdrawiam i weny życzę! ;)
Matko, pisz~!
OdpowiedzUsuńProszę, błagam,padam ; - ;
Umieram z ciekawości na 18 rozdział i zapraszam do mnie :3
hej i jak tam idzie pisanie?? Pojawi się coś w najbliższym czasie??
OdpowiedzUsuń