niedziela, 25 maja 2014

Rozdział osiemnasty

Sasuke nie potrafił pocieszać ludzi. Jako, że sam unikał bycia pocieszanym, nie miał możliwości by nabyć tą umiejętność. Zaraz po tych gadających bez końca kobietach najbardziej nie cierpiał tych płaczących. Zasmarkane i brzydkie kleiły się chcąc by był dla nich miły. 
Jednak Sakura była inna.
Sakura nie płakała. A przynajmniej już nie. Kiedyś ilością swoich łez potrafiłaby zrobić szlak wodny od Konohy aż po Sunę, teraz jednak nie pozwalała sobie na ani jedną. Chowała swoje smutki głęboko w sobie i nie otwierała się z bólem na innych.
Sasuke nie był pewien czy podoba mu się ta strona jej osobowości. Z jednej strony był szczęśliwy, że nie znalazł się w niezręcznej sytuacji z zaryczaną Haruno, jednak gdy tylko widział jej  obojętną i niewzruszoną twarz, miał ochotę na nią krzyknąć, żeby tylko pokazała choć odrobinę emocji. Gdzie podziała się ta zachwiana emocjonalnie dziewczyna? Uchiha, którego największą bronią była obojętność, dopiero zrozumiał jak bardzo uciążliwa była ona dla innych ludzi.
Sakura zatrzymała się gwałtowanie przed swoim namiotem.
- Czego chcesz? 
Sasuke zawahał się. Sam tak naprawdę nie wiedział dlaczego za nią pobiegł. Po prostu... zareagował instynktownie. Jednak duma nie pozwalała mu się do tego przyznać.
- Idę odpocząć. - Wskazał ręką na swój namiot. - Nie mogę? - Uniósł brew, z rozbawieniem obserwując coraz bardziej czerwoną twarz Sakury.
W końcu trochę emocji!
- Więc po co biegłeś? - warknęła.
Coraz bardziej podobała mu się ta sytuacja.
- Jestem bardzo zmęczony.
Nie uwierzyła mu, wiedział o tym. Ale to nie przeszkadzało mu w droczeniu się z nią. Walki słowne z kimś kto dorównywał mu swoim poziomem intelektualnym były naprawdę interesujące.
- Więc...
- Sasuke-kuuun!
Cholera!
Jak zwykle w odpowiednim momencie!
- Dobranoc - zdążyła warknąć jeszcze Haruno zanim zniknęła w swoim namiocie.
Ostry nieprzyjemny zapach perfum i mocny ścisk ręki poinformowały go, że Bogowie właśnie wyznaczyli dla niego karę za wszystkie zbrodnie, jakich się dopuścił. I wcale się nie powstrzymywali.
Został wysłany w najgłębsze czeluście piekła.

~*~

Sasuke nie pamiętał kiedy ostatnim razem zapadł w głęboki, spokojny sen. Jako osoba posiadająca wiele wrogów, nie mógł pozwolić sobie na brak jakiejkolwiek czujności, zwłaszcza, że w obozie było dużo ludzi, których nie znał. Naruto uważał ich za godnych zaufania przyjaciół lecz Sasuke mógł nadać ten tytuł tylko dwóm znajdującym się tutaj osobom. Dlatego spał płytko i czujnie, nie zaznając całkowitego wypoczynku. Nic więc dziwnego, że zbudził się przy niemal niedosłyszalnym złamaniu gałązki. Chakra przy jego namiocie i długi cień odbijający się na zielonym materiale, pozbawiły go resztki snu. 
Lubiąca nocne wyprawy osoba wyminęła miejsce, gdzie się znajdował i zaczęła się oddalać w nieznanym mu kierunku.
Co ta idiotka wyprawiała?!
Nie zastanawiając się długo narzucił na siebie kurtkę, założył buty i najciszej jak tylko mógł wyszedł z namiotu.
Różowe włosy mignęły mu między drzewami. Gdzie była warta w takim momencie?!
O, tutaj są.
- Wybiera się pan gdzieś, Uchiha-san?
- Mam ochotę na mały spacer.
Spojrzeli z powątpiewaniem na jego zapiętą w pośpiechu kurtkę, ale nic nie powiedzieli. Nie dyskutuje się z kimś takim jak Uchiha Sasuke. Nie jeśli niedawno dostałeś się do ANBU, a twój dowódca wciąż myli twoje imię z imieniem swojego psa.
Zeszli mu z drogi, obserwując go ukradkiem. Sasuke zauważył jak szepczą coś do siebie i mimo, że nie wiedział co powiedzieli posłał im groźne spojrzenie. Groźny wzrok był potrzebny. Tak dla zasady i poprawy humoru.
Ruszył wolnym, prawie bezszelestnym krokiem w kierunku, gdzie ostatnim razem widział Sakurę. Miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż dręczenie przestraszonych młokosów.
To nie był cholerny piknik. Byli na obcym terenie, na dodatek ścigani przez dość silną organizację, a ta dziewucha organizowała sobie spacerki w świetle księżyca.
Po tym, gdy po raz kolejny w niezbyt elegancki sposób potknął się o wystający korzeń, postanowił włączyć sharingana. Momentalnie zauważył chakrę Sakury. Dzieliła ich niezbyt duża odległość. 
Kobieta zatrzymała się nagle.
Przybliżył się i wyjrzał zza drzewa na pozbawione kilku drzew i z przymrużeniem oka nazwane polaną, miejsce. Haruno stała odwrócona do niego plecami a Sasuke powoli zaczął się zastanawiać po co się  w ogóle ukrywa. To nie on zachowywał się jak zakochana niewiasta pragnąca powzdychać do księżyca, narażając się przy tym na niebezpieczeństwo. Poza tym, czy ona nie wyczuła już jego obecności? Jeśli tak, to głupim pomysłem było ukrywanie się za drzewem niczym napalony zboczeniec. Skrzywił się na własne porównanie i ruszył w kierunku kobiety, wyłączając uprzednio sharingana.
Złapał ją  za ramię z zamiarem zafundowania jej kazania godnego Naruto, ale przez jej zszokowaną twarz, wszystkie obelgi jakie miał przygotowane wyleciały mu z głowy.
- Sasuke? - wybąkała jakby nie dowierzając, że go widzi.
- W całej okazałości. - Nie uszło jego uwadze, że zwróciła się do niego po imieniu lecz nie to było teraz ważne. - Co ty najlepszego wyprawiasz?
- Nie mogłam spać. - Był zdziwiony jak szybko potrafiła dojść do siebie. Jeszcze chwilę temu była bezbronnym barankiem a teraz prezentowała swoją postawę walecznej lwicy bez mrugnięcia okiem.
- Więc wybrałaś się na spacer? Do lasu? Nikomu nic nie mówiąc? Gdy ktoś próbuje cię porwać?! - z każdym słowem jego głos stawał się donośniejszy.
- Skoro tak się sprawy mają niedobrze byłoby  informować wroga o naszym położeniu poprzez krzyki, prawda?
- Powinnaś komuś powiedzieć - warknął coraz bardziej zirytowany jej głupimi odpowiedziami.
- Przecież już wiesz.
- Ale to dlatego, że cię...
- Śledziłem? - dokończyła za niego unosząc lekko brew.
- Nic nie poradzę, że skradałaś się obok mojego namiotu z umiejętnościami godnymi kulawego słonia.
- Więc postanowiłeś za mną pójść?
- Nie miałem specjalnego wyboru. Pozycja ochroniarza zobowiązuje - westchnął. Miał już serdecznie dość tej wymiany zdań. Lubił sprzeczki z Sakurą, ale tylko wtedy, gdy... wygrywał.
- Czuję się tak bardzo chroniona, że aż udam się z powrotem do mojego namiotu.
- Czekaj... - załapał ją za ramię, ale momentalnie ją puścił, czując dreszcz, który przeszedł ciało Sakury. Wyglądała jakby się... bała. - Co się stało? - Wiedział jaka będzie odpowiedź, mimo to, nie potrafił powstrzymać się od zadania pytania.
- Nic, czym powinieneś się przejmować.
- Chcę wiedzieć!
- Chcemy wiele rzeczy Uchiha jednak samo naleganie nie wystarczy, żeby je dostać.
- Czy to ma związek z tym dziwnym kolesiem, który przyszedł do ciebie do domu w czasie mojej warty? - Nie bawił się w delikatność. Już nie. Był niesamowicie sfrustrowany a ośla postawa kobiety powodowała u niego jeszcze większą irytację.
- Nie. - Jedno proste słowo, lekkie drżenie głosu i Sasuke znał odpowiedź. Nawet Sakura nie potrafiła wiecznie ukrywać wszystkich swoich emocji.
Sakura wyczuwając, że jej idealna kontrola powoli się rozpada, ruszyła szybkim krokiem do obozowiska.
Sasuke nie zamierzał zmarnować takiej okazji. To był dopiero drugi raz kiedy Haruno była niczym otwarta księga. Za pierwszym razem, gdy zdarzyło się to w jej domu, był zbyt zdezorientowany by to wykorzystać.
Jednak nie tym razem.
Zastąpił jej drogę stanowczym ruchem i spojrzał jej intensywnie w oczy.
- Co się stało?
- Miałam ochotę na spacer. - Uparcie unikała jego wzroku.
- Saku...
- Po prostu przestań! - wykrzyknęła. Ból w jej zielonych tęczówkach był tak silny, że Sasuke mało nie cofnął się o krok. Nie zatrzymywał jej już więcej. Nawet on nie bał aż tak bezdusznym draniem.
Ruszył za nią.
Mimo, że nie był bezdusznym draniem, jakimś draniem z pewnością był.
Wartownicy zdziwieni ich nagłym przybyciem i faktem, że przyszli razem spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Sasuke zgromił ich wzrokiem.
Śledził Haruno aż do samego namiotu. Tuż przed wejściem kobieta zawahała się, jakby chciała mu coś powiedzieć, ale koniec końców rozmyśliła się i weszła do środka. Sasuke nie myśląc wiele, wepchnął się tuż za nią.
- Skoro nie chcesz... - przerwał zszokowany tym co zobaczył.
- Po prostu...
Zignorował protesty kobiety i przesunął futon, zasłaniający częściowo wielki czerwony napis:
CZEKAM NA CIEBIE - T.
T?
Ten jej facet. Jakoś tak się nazywał. Takano? Tachibana? Nie, to nie tak, ale z pewnością było to coś na literę "T".
- Kiedy to się pojawiło? Było tu od początku?
- To nie twoja...
- To jest moja sprawa! Jeśli w obozie jest wróg, to MUSZĘ o tym wiedzieć.
Westchnęła cicho.
- Pojawiło się po kolacji.
- Co...? Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- To nic takiego!
- Nic takiego? To dlaczego łazisz sama po nocy? Żeby oddalić się od obozu?
- Nie mogłam spać!
- I nic dziwnego! Ale powinnaś komuś powiedzieć! Przynajmniej Naruto albo Hinacie!
- Nie chciałam ich martwić - burknęła.
- Martwiliby się jeszcze bardziej, jakby ktoś ci coś zrobił - wysyczał.
- Potrafię o siebie zadbać!
- O tak, jasne. Już wielokrotnie nam to udowodniłaś - skwitował ironicznie. - Nie powinnaś kierować się dumą w takiej sytuacji.
- Jesteś ostatnią osobą, która ma prawo mówić cokolwiek o nie kierowaniu się dumą!
Tu musiał przyznać jej rację.
- Nieważne - mruknął. - Mamy teraz ważniejsze rzeczy na głowie.
Wychylił się i sprawdził czy nie zwabili nikogo swoja głupią kłótnią. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu.
Wszedł głębiej do namiotu, widząc, że Sakura podejmuje próbę wypchnięcia go. Zasłonił futonem część napisu i rozsiadł się wygodnie. 
- Musimy ustalić kto jest naszym wrogiem. 
Sakura westchnęła i również usiadł, wiedząc, że nic nie zdziała walcząc z tym zawziętym stalkerem*. 
- Kto odchodził od wczorajszego obozowiska?
- Praktycznie każdy...
- Wyczułabyś, gdyby ktoś obcy się do nas zbliżył?
- Oczywiście. Jestem teraz wyczulona na każdy ruch chakry.
- Oprócz tej chwili jakieś dziesięć minut temu, gdy totalnie mnie nie zauważyłaś mimo, że miałem włączonego sharingana. - Uniósł brew.
Małe czerwone plamki pojawiły się na jej policzkach.
- To dlatego, że byłam nieco... rozstrojona. Wcześniej byłam czujna.
- Mam podstawy, żeby w to wątpić. 
Zacisnęła pięści. 
- Zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji i wierz mi, że nie pozwalam swojej dumie przyćmić zdrowego rozsądku. Z cała pewnością nikt obcy się do nas nie zbliżył. Ale skoro i tak mi nie uwierzysz, poinformuję cię, że posiadamy odpowiednie zabezpieczenia alarmujące o pojawieniu się wroga. 
Westchnął.
- No dobra, załóżmy, że nikt się do nas nie zbliżył. To wcale nie poprawia naszej sytuacji. 
- Wśród nas jest zdrajca - mruknęła ponuro Haruno. - Co powinniśmy zrobić? Musimy dowiedzieć się kto to jest zanim dotrzemy do Konoha. Nie możemy wprowadzić kogoś takiego do wioski. - Podrapała się po głowie. - Musimy powiedzieć Naruto. 
Przytaknął.
- Pójdę go obudzić - westchnęła.
- Idę z tobą.
- Po co? Naprawdę daleko jest do jego namiotu - zironizowała.
- Choćby jego namiot był zaraz przy twoim, nie ma możliwości, żebym zostawił cię samą po tym co zobaczyłem.
Chciała się z nim sprzeczać, ale była już zbyt wyczerpana psychicznie, żeby się na to zdobyć.
- Rób co chcesz - burknęła.
Pięć minut później siedzieli we trójkę w niezbyt przestrzennym namiocie Haruno.
- Co z Saiem? - zapytał sennie Hokage.
Sasuke poruszył się niespokojnie. Wciąż nie przywykł do faktu, że drużyna siódma powiększyła się o jedną osobę - jego zamiennika.
- Jest w namiocie z jednym z ANBU. Zbyt duże ryzyko, że go obudzimy - wyjaśniła Haruno.
Poczuł ulgę. Nie wiedział, że ten cały Sai dzielił z kimś namiot, ale przytaknął udając, że wiedział o tym od samego początku. 
- Nie podoba mi się sytuacja, w której muszę podejrzewać własnych ludzi. Jesteście pewni, że to nie jest ktoś z zewnątrz?
- Tak - odparła twardo Sakura, miażdżąc Sasuke wzrokiem. 
Przewrócił oczami, ale nic nie powiedział.
Naruto westchnął ciężko i schował twarz w dłoniach.
- Jakieś sugestie? Ktoś wydał wam się podejrzany?
Sakura współczuła przyjacielowi i szczerze go podziwiała. Pomimo faktu, że musiał wybierać między obowiązkiem Hokage a byciem przyjacielem, szybko się pozbierał, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Nic pewnego. Większość przynajmniej raz była bez jakiegokolwiek nadzoru. 
- Nie możemy też zakładać, że zdrajca działał sam - dodała Sakura.
- Więc co chcecie robić? Nie mamy żadnego planu ani choćby jakichkolwiek poszlak.
- Jedyny sposób to złapać go na gorący uczynku. 
- Jak chcesz to zrobić? - Sakura spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Trzeba go sprowokować. Pokazać, że ta akcja nie zrobiła na tobie żadnego wrażenia. Nakłonić do dalszego działania.
- Ale co jeśli posunie się za daleko? - Naruto nie był przekonany co do tego planu.
Sasuke spojrzał na Sakurę z uniesioną brwią.
- Boisz się?
- Oczywiście, że nie - prychnęła.
Wiedział, że się bała, ale ucieszył się, że nie pokazała tego Naruto.
- Tu nie chodzi o to czy ktoś się boi czy nie.
- Nie mamy innego wyboru - zaparł się Sasuke.
Uzumaki spojrzał na niego z miną męczennika, ale przytaknął głową. Ci ludzie byli zbyt uparci żeby dało się z nimi sprzeczać.
- Teraz wszystko zależy od twoich zdolności aktorskich. - Sasuke spojrzał na nią z uwagą. - Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
- Oczywiście!

***

*stalker - prześladowca - jakoś po angielsku mi to fajniej brzmiało

W końcu coś dodałam! ^.^ Mam nadzieję, że się podobało!


 

13 komentarzy:

  1. Fajny , trochę zaskoczenie , bo spodziewałam się ,że dowiemy się czegoś o Takeshim ,ale no cóż...
    Czekam na kolejny rozdział ;) i życzę duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza!
    Na początek mam jedną malutką uwagę. W tekście pojawiło się kilka literówek. :P No... i to by było na tyle.

    Co do rozdziału jako rozdziału... ciekawie, doprawdy ciekawie. Co prawda jak zwykle ponarzekam Ci na długość, ale ja robię to zawsze, więc wiesz... (ale był dłuższy niż ostatnio!) Notka interesująca, co prawda bez jakiś większych wybuchów akcji. No ale Ci to daruję. Nie zawsze przecież muszą się okładać, nie?
    Haha. Niech Uchiha poczuje ten ból gdy nic nie może wyczytać z twarzy drugiej osoby. Bezuczuciowa mimika Haruno rządzi!
    Czyżby Sasek był zazdrosny o Saia... No bywa... Ktoś musiał zająć jego miejsce. :D Może dobrze byłoby gdyby tą frustrację jakoś rozładował... dajmy tu może byłego chłoptasia Sakury. ^^ Piękny widok.
    Jestem zafascynowana ich misternym planem... Stara drużyna 7 wraca do akcji.

    Z góry przepraszam za nieogarnięty komentarz.
    Pozdrawiam i życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osz, jak piałam ktoś zdążył mnie wyprzedzić

      Usuń
  3. Rozdział świetny :) Ten Takeshim mnie ciekawi... jak do tego wszystkiego doszło, od czego się zaczęło? Dlaczego Sakura nie próbowała uciec wiem, że może to było dla niej ciężkie ale dlaczego nie walczyła?? hm :P Podoba mi się postać Sasuke niby zimny ale jednak potrafi być uroczy jeśli chce... No iiiii o co chodzi Naruto i Sasuke... mają jaką intrygę uknutą i podejrzewam, że to względem Sakury... zastanawiam się czy to nie chodzi o to co we wcześniejszym rozdziale: mowa o tym, że jak Sakurą się ożeni to może jej były przestanie ją nękać więc... czekam na więcej :)
    Dużo weny życzę, żeby rozdziały się szybko pojawiały :P

    Pozdrawiam Klara :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sytuacja nam się rozwija ;) Jestem ciekawa czy może były narzeczony Sakury nie jest zamieszany w te sprawy z organizacją?
    Czekam na next'a ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę dawno tu nie komentowałam, pewnie nawet mnie nie pamiętasz, bo było to chyba przy pierwszych rozdziałach (mam nadzieję, że nic mi się nie ubzdurało).
    Wydaje mi się, że wtedy napisałam, że zazdroszczę Ci tej łatwości, z jaką budujesz akcje i odzwierciedlasz charaktery postaci. Kocham Twojego Sasuke, bo jest taki prawdziwy, kanonowy. Teraz trochę się łamie i sprawa z Sakurą zaczyna go intrygować i mimowolnie on sam zaczyna na dziewczynę bardziej uważać, ale to ciągle on. Adres bloga zobowiązuje. ;) Świetnie też budujesz ich wzajemne relacje, nie spieszysz się nigdzie, a Twój styl nadal jest lekki i przyjemny w odbiorze. Masz wszystko, co cenię u autorek i czego im zazdroszczę.
    Oprócz tego jestem niezmiernie zaintrygowana tym prześladowcą, atakami na Sakurę i groźbami. Robi się coraz bardziej tajemniczo, akcja pędzi naprzód. Mam nadzieję, że Sakura ma odpowiednie zdolności aktorskie i wspólnie złapią zdrajcę.
    Także nie pozostaje mi nic innego, prócz cierpliwego czekania. Dużo weny. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się skomentować ^.^
      Staram się naprawdę mocno żeby nie lecieć z akcją jak z przysłowiową siekierą ale wiadomo nawet mi to nie wychodzi, więc cieszę się, że mimo wszystko jakoś się udało ^.^
      Chce i poszukuję weny ale gdzieś się zagubiła :(

      Usuń
  6. Okey. Jestem twoją nową czytelniczką.
    Cały blog opchnęłam w 1 dzień.
    Ogół : Boski. Szablon cudo. Notki przejrzyste.
    Szczegół: Ja chcę notkę! To chyba wyjaśnia wszystko. Więc...Weny, czasu i udanych wakacji, przy okazji kiedy notka ?

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda. Stalker, osacza swoją zdobycz i ją prześladuje, co się nazywa stalkingiem.
    Opowiadanie bardzo ładne, ciekawe. Tak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć. Jestem nowa na blogu ale bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Wszystkie notki przeczytałam w jeden dzień i nie mogę się doczekać kolejnych. Jedno mnie zastanawia cały czas, ile w końcu wie Sasuke o tym byłym narzeczonym Sakury ? Niby coś wie a tak jak by nie wiedział nic. Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział. Anka

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie widzę, że coraz więcej się dzieje - i dobrze :3

    W którymś rozdziale było, że żyły Sasuke się źle zrosły... Chyba nie ma czegoś takiego XD
    Ciekawi mnie kto napisał to: Czekam na ciebie... JAkoś nie mam wytypowanej osoby xD Może być T jak tropiciel :>

    Zobaczymy jak to rozkręcisz.
    Coś widzę, że rozdziału dawno nie było...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie nadrobiłam zaległości na tym blogu, a trochę ich było i co więcej, musiałam czytać historię od początku, żeby odświeżyć pamięć. Ale do rzeczy. xD

    Akcja rozkręciła się niesamowicie i po przeczytaniu tych rozdziałów wiem, że nie tak szybko opowieść się skończy. Całe szczęście, bo blog jest tak świetny, że szkoda byłoby się z nim rozstać przy np. trzydziestym rozdziale.

    Momentalnie akcja trzyma w niepewności. Wiedziałam, co prawda, że ani Sakura, ani Sasuke nie zginą, ale obawiałam się, że zostaną jakoś rozdzieleni, gdy tropiciel ich zaatakował. Na całe szczęście trafili do wioski i wtedy poczułam ulgę.

    Teraz pytanie: kto jest zdrajcą? Mam nieodparte wrażenie, że to Karin. W końcu nie bez powodu się pojawiła, a myślę, że wykorzystanie jej do spowodowania zazdrości u Sakury nie jest jedynym powodem.

    Kurczę, porobiło się, ja jestem ciekawa dalszego rozwoju akcji, a tu patrzę na datę opublikowania tego rozdziału - maj. O Boże. Cieszę się, że dopiero teraz nadrobiłam zaległości, bo przez kilka miesięcy oczekiwałabym niecierpliwie rozdziału i to na próżno w dodatku. Czekam na dziewiętnastkę. Mam nadzieję, że dalsze czekanie na nią to już kwestia co najwyżej miesiąca. ;)
    Pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy planujesz dodać nowy rozdział? ;)
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń