sobota, 29 marca 2014

Rozdział szesnasty

Sasuke otworzył oczy z wielką chęcią ponownego zapadnięcia w sen. Całe ciało bolało go niemiłosiernie i ostatnią rzeczą jakiej teraz pragnął, było wstawanie z łóżka. Zacisnął zęby. Każdy, nawet najmniejszy ruch powodował u niego cierpienie i przypominał mu o niedawno doświadczonej upokarzającej porażce. Po tym, gdy wspomnienia walki przewinęły mu się bezwiednie przez umysł, przypomniał sobie o zdrętwiałej od trucizny ręce. Obawiał się wcześniej, że może stracić w niej bezpowrotnie czucie, ale palący ból, który poczuł przy próbie poruszenia palcami, podpowiadał mu, iż nie ma o co się martwić. 
Gdy ponownie chciał oddalić się do krainy snów, upierdliwa pielęgniarka wpadła w jakiś rodzaj niekontrolowanego szału i zaczęła wydzierać się na całą salę:
- Sensei! Sensei! Uchiha... Uchiha Sasuke się obudził!
Czy ona nie zdawała sobie sprawę z obowiązujących w szpitalu zasad? Nawet tak obolała osoba jak on, wiedziała, gdzie się znajdują i że nie powinno się tu tak wrzeszczeć. 
- Jak się pan czuje?
A jak miał się czuć?! Gdyby nie widział, że nic takiego w rzeczywistości się nie dzieje, mógłby przysiąc, iż ktoś natrętnie wbija mu sztylety w całe ciało. Ledwo utrzymywał otwarte oczy, a zaschnięte gardło, nie pozwalało mu na wypowiedzenie choćby jednego słowa. Gdy zaczął zastanawiać się nad stanem umysłowych pielęgniarki, która zamiast podać mu cholerną wodę, przyglądała mu się z głupią miną, masa osób wpadła do sali, robiąc jeszcze więcej niepotrzebnego hałasu. Sasuke przeklął w myślach, czując jak ból głowy wzmaga się coraz bardziej z każdą chwilą. 
Jeden z lekarzy dopadł do jego łóżka i zaczął natrętnie świecić mu małą latarką po oczach. Gdyby nie, powstrzymujące go od wstania z łóżka rany, zrobiłby lepszy pożytek z tej latareczki i wsadziłby mu ją głęboko w...
- Obudził się! - stwierdził wspaniałomyślnie lekarz, jakby otwarte oczy Uchihy nie byłyby wystarczającym na to dowodem. 
Wśród irytacji i narastającej frustracji w umyśle Sasuke zaświtała jedna myśl.
"Gdzie wśród tego całego piekła, podziewa się Sakura?"
Jak na zawołanie, do sali wpadła różowowłosa kobieta, a jej wszechogarniająca wściekłość powodowała, że zebrani wokół jego łóżka medycy schodzili jej posłusznie z drogi.
- Dlaczego nikt mnie nie powiadomił?! - warknęła. Sasuke mimo niekomfortowych warunków, przyjrzał jej się uważnie. 
Potargane włosy, sińce pod oczami i wymięte ubranie, jasno mówiły, że dopiero się obudziła. Nie zauważając na jej ciele żadnych poważniejszych ran, odetchnął z ulgą. A raczej zrobiłby to, gdyby pozwalałyby mu na to bolące żebra. 
Gdy na niego spojrzała, jej gniew nieco osłabł, ale w jej oczach wciąż połyskiwały niebezpieczne iskierki. 
- Nie będę się pytać jak się czujesz, bo stan twojego ciała mówi sam za siebie.
Jedyna myśląca osoba na sali.
- Podajcie mu wodę!
Alleluja!  
Po zaspokojeniu pragnienia, spojrzał na Saukrę i zadał jej nurtujące go od pewnego czasu pytanie:
- Jak długo byłem nieprzytomny?
Po jej minie wywnioskował, że odpowiedź mu się nie spodoba. 
- Prawie tydzień.
Przymknął na chwilę oczy.
Tak długo?!
Cholernie bezużyteczny był z niego ochroniarz, skoro dał się załatwić na taki okres czasu. 
- Lee i Sai są tutaj.
- Naruto?
- Będzie tu jutro. Musisz jeszcze trochę poleżeć - burknęła. - Nieco przyśpieszę proces leczenia, ale nie jestem w stanie uleczyć cie całkowicie. 
Dopiero teraz przyjrzał jej się dokładniej.
Była nienaturalnie blada i miała nieco zbyt sine usta. Zmęczenie nie pozwoliło mu na sprawdzenie jej stanu chakry, ale był pewien, że nie ma jej za wiele. 
- Wykończysz się.
Spojrzała na niego kątem oka. 
- Nic mi nie będzie. - Lekkie załamanie głosu, jakie usłyszał w tym zdaniu, kazało mu twierdzić inaczej. Udało mu się podnieść odrobinę rękę i położyć ją na dłoni Sakury. Chciał ją zacisnął, by powstrzymać kobietę od dalszego leczenia, ale sam fakt, że w ogóle udało mu się ją podnieść, był wystarczającym wyczynem. 
Haruno słaniała się na nogach i teraz, gdy domyślił się, że to on jest tego powodem, złość eksplodowała w nim z podwójną siłą.
- Wystarczy.
Potrząsnęła głową.
- Nie, dopóki mogę...
- Powiedziałem wystarczy! - Jego żebra paliły żywym ogniem, ale jego wysiłek przyniósł skutki. 
Sakura zaprzestała leczenia i spojrzała na niego zaskoczona. Podobnie jak cała reszta lekarzy, o których kompletnie zapomnieli. 
- Stan Uchihy jest stabilny, więc nie ma powodu byście nadal tu stali. - Kobieta oschłym głosem, niezbyt subtelnie wyprosiła medyków z Kiri z sali. Ponownie podała Sasuke wodę, obserwując jak lekarze z urażonymi minami powoli opuszczają pomieszczenie.
- Zabili ci kota?
Haruno uniosła brew na dziwne pytanie Uchihy.
- Twoja postawa - wyjaśnił. - Naprawdę ich nie lubisz.
- To nie o to chodzi - westchnęła. - Po prostu... odrobinę mnie zirytowali. 
- Odrobinę? - prychnął.
- Chce już wrócić do Konoha. - Przysiadła na krawędzi jego łóżka.
- Czyli nawet w Kiri nie czujesz się bezpieczna?
- Bezpieczna, huh? - Mimo, że próbowała to ukryć, wyłapał nutkę goryczy w jej głosie. 
- Więc to Konoha jest dla ciebie najbezpieczniejszym miejscem? - Całkowicie już rozbudzony Sasuke, uważnie obserwował ekspresję na twarzy kunoichi. Nie potrzebował wiele, by zrozumieć o czy myśli ta kobieta. - Dlaczego się go tak boisz? - zapytał bez ogródek. - Twój były. Przecież on nie jest taki...- Coś w jej wyrazie twarzy kazało u przestać. Zrozumiał, że posunął się za daleko, jednak frustracja spowodowana niewiedzą, nie pozwalała mu przestać drążyć tematu. Zdawał sobie sprawę z tego co przeżyła Haruno i jak wiele wycierpiała, ale już zdążył zobaczyć w niej silną osobą, zdolną wiele przetrwać. Więc dlaczego nie mogła sobie z tym poradzić? Dlaczego bała się kogoś tak słabego? Nie sądził, by chodziło tutaj o wagę jego nazwiska. Sakura nie przejmowała się takimi rzeczami. Więc dlaczego? Zobaczył jakąś zmianę na jej twarzy. Jakby wahanie połączone ze strachem. Czy ona chciała...?
- Ja...
BUM.
Trzask otwieranych drzwi, spowodował, że Sakura przybrała maskę obojętności. Jęknął w duchu. Dlaczego ten dureń musiał mieć takie wyczucie czasu?
- Sasuke, nic ci nie jest?! - Kudły blond włosów rzuciły się w jego kierunku, spychając Haruno z łóżka. - Nie mogłem już dłużej czekać, więc jestem wcześniej.
- Przecież żyje- wykrztusił z trudnością, próbując - z marnym skutkiem - powstrzymać Naruto od miażdżenia mu już i tak cholernie bolących żeber.
- Sasuke-kun!
Zamarł.
Nie słyszał tego głosu od tak dawna. 
Kolejna osoba próbowała poprawić jego stan, wyżywając się na jego biednym ciele.
- Karin, co tutaj robisz?
~*~
Sakura była niesamowicie zmęczona. Nie dane jej było spokojnie pospać przez ostatnie kilka dni. Zmartwiona stanem zdrowotnym Sasuke, praktycznie nie zmrużyła oka, czekając, aż się obudzi. Teraz, gdy krytyczny okres przeminął, mogła bez obaw oddalić się do krainy snów. Haruno chciała wstać dwie godziny przed ich wyprawą do Konohy. Miałaby wystarczająco dużo czasu, żeby na spokojnie się spakować i sprawdzić stan zdrowia Sasuke. 
Jednak jak to zwykle bywa, ktoś musiał pokrzyżować jej plany. 
Namolne walenie w drzwi, zerwało ją z łóżka. Zirytowana, nie przejmując się swoim strojem, otworzyła i zaraz cofnęła się o kilka kroków, gdy Uchiha bezceremonialnie wparował do jej pokoju. Zamknął za sobą drzwi i odetchnął  ulgą.
- Co ty wyprawiasz?!
- Ukrywam się - odparł, taksując wzrokiem jej ubrane w koszulę nocną ciało. 
- Dlaczego u mnie? - speszona, zarzuciła na siebie leżącą na krześle bluzę. 
- Z dostępnych mi pokoi tylko twój nie został skażony - westchnął.
Wiedziała o co mu chodzi. Praktycznie wszystkie pomieszczenia zostały "naznaczone" przez Karin. Sakura nie wiedziała, kto sprzedał tej kobiecie perfumy, ale z pewnością zasługiwał przez to na karę. Mdląco-słodka woń, którą Uzumaki spryskiwała się zdecydowanie za dużo, doprowadzała wszystkich do szału. 
Uchiha wziął głęboki wdech, kojąc swoje zmęczone nozdrza delikatnym zapachem fiołków i mięty, tak bardzo charakterystycznym dla Sakury. Lubił te zapach. Był miłą odmianą od tej przesłodzonej bomby, jaką serwowała mu Karin.
Skierował się w kierunku łóżka Haruno, z zamiarem rozłożenia się na nim. Kobiet przewidując to, zastąpiła mu drogę i warknęła:
- Wynocha.
- Przecież już ci powiedziałem. Ukrywam się - uśmiechnął się lekko, ale na nią to nie zadziałało.
- To nie mój problem.
Wiedząc, że prośby na nic się nie zdadzą, Sasuke podjął się innej taktyki.
- Tak bardzo boisz się, zostać ze mną w jednym pomieszczeniu? - Zmniejszył dystans pomiędzy nimi. 
- Nie boję się ciebie - zadarła wojowniczo głowę.
- Ależ nie o to mi chodziło - zdezorientował ją. - Boisz się raczej tego jak zareagujesz w mojej obecności.
Zmarszczyła gniewnie brwi.
- Przyznaj się Sakura, wciąż coś do mnie czujesz. - Wiedział, że mocno przesadził, ale nie mógł się powstrzymać.
- Aż tak bardzo to widać? - Spojrzał na nią zszokowany. Myślał, że zacznie go wyzywać albo nawet go uderzy. To było... podejrzane.
Uśmiechnęła się słodko.
- Nie jest tak łatwo ukryć przed kimś swoją nienawiść.
Sasuke, mimo, że był już na granicy wytrzymałości, nie dał tego po sobie poznać.
Nie przegra tej bitwy.
- Ale nie możesz zaprzeczyć...
- Sasuke-kun! Jesteś tam, prawda? - Walenie w drzwi, przerwało jego niezwykle wybitną ripostę, powodując u niego jeszcze większą irytację. - Wyjdź! Potrzebujesz kolejnej dawki chakry.
Sakura omiotła go wzrokiem. Nie widać było już żadnych ran, ale z pewnością Uchiha potrzebował ponownego leczenia, by upewnić się, że jest całkowicie zdrowy.
Czuła gorzki smak goryczy za każdym razem, gdy leczyła go Karin. Wiedziała, że kobieta, jako członek klanu Uzumaki posiada ponadprzeciętne umiejętności w kontroli chakry. Nawet Naruto, po latach treningu, opanował to niemal do perfekcji.
Sasuke otworzył drzwi, wpuszczając do środka smród perfum Karin.
Haruno miała ochotę rzucić się do przodu i ponowie je zatrzasnąć, ale powstrzymała się przed tym niedojrzałym ruchem.
- Sasuke-kun!
Zrobił unik przed jej zabójczym uściskiem i stwierdził brutalnie:
- Nie potrzebuję cię.
Karin ignorując jego słowa, zapiszczała:
- Ale ja muszę cię uleczyć!
- Jakbyś nie zauważyła, znajduję się obecnie w pokoju najlepszego konohańskiego medyka. Wierz mi, nigdzie indziej nie znajdę lepszej opieki. - Uśmiechnął się rozbrajająco, wskazując ręką na nieco skołowaną, ubraną tylko w koszulę nocną i bluzę, Sakurę. Zaraz potem, chwycił Karin za ramię i bezceremonialnie wyrzucił za drzwi.
- Co ty wyprawiasz?  - zdołała w końcu wykrztusić Sakura.
Uchiha ignorując dochodzące zza drzwi krzyki i zdezorientowaną Sakurę, rozłożył się na łóżku z głośnym westchnięciem. 
- Jestem tutaj na wizytę lekarską. - Uśmiechnął się ponownie, a Sakura prychnęła, ignorując zalewające ją uczucie satysfakcji.
- Właśnie wyrzuciłeś swojego lekarza za drzwi.
- Lekarza? Od kiedy Karin jest lekarzem? Wybacz, ale ja leczę się tylko u najlepszych. - Zamachał kilka razy ręką. - Czekam   pani doktor. Chyba nie odmówisz pomocy rannemu?
Sakura wciąż udawała niezadowoloną, mimo, że wypowiedziane przez Uchihę komplementy bardzo ją uszczęśliwiły. Nic tak bardzo ją nie radowało, jak ktoś doceniający jej medyczne umiejętności. Rozejrzała się w poszukiwaniu spodni.
- Jak długo mam jeszcze czekać? 
Gdzie nagle wyparowały jej wszystkie spodnie?!
Wahała się jeszcze przez moment, po czym westchnęła i usiadła obok Uchihy. 
- Zdejmij koszulę - burknęła.
Sasuke uniósł znacząco brew, ale wykonał polecenie, powstrzymując się od komentarzy.
Ostrożnie naciskając punkty witalne na jego ramieniu, wyczuła małą nieprawidłowość, na którą większość lekarzy nie zwróciłaby pewnie uwagi. Jedna z żył nie zrosła się poprawnie. Oczywiście nie było żadnego krwotoku, ale istniało prawdopodobieństwo, iż może sprawiać kłopoty w przyszłości. Czy prędzej wzięła się do działania i rozpoczęła leczenie. Nie minęło dużo czasu, kiedy ponownie burknęła:
- Możesz przestać?
Ponowne uniesienie brwi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi - warknęła, ciągle czując na sobie jego palący wzrok. Sytuacja, w której Uchiha był pozbawiony koszuli a ona spodni, nie należała do najbardziej komfortowych w jej życiu. Całą siłą woli starała się nie patrzeć na znajdująca się przed nią klatkę piersiową. Tak więc, natarczywy wzrok Sasuke, wcale jej w tym nie pomagał. Chcąc przerwać, powstałe pomiędzy nimi napięcie, zadała pierwsze przychodzące jej do głowy pytanie.
- Dlaczego Karin nie została uwięziona? Nie jest klasyfikowana jako przestępca? 
- Uratowała kogoś ważnego - westchnął. - W zamian za to oczyścili ją ze wszystkich zarzutów.
Sakura domyślała się, że ktoś musiał wyłożyć przy tym nieco pieniędzy.
- Co teraz zamierza zrobić?
- Z tego co wiem, perspektywa mieszkania w Konoha bardzo jej się spodobała.
wytrzeszczyła oczy.
- Co?! Ale przecież...
BUM.
Kolejne nieproszone wtargnięcie. 
- Sakura-chan, niedługo wyru... - Naruto przerwał w pół słowa, widząc jak interesującej pozycji znajdują się jego przyjaciele. - Nie chciałem przeszkadzać - zaśmiał się nerwowo, widząc brakujące części ich garderoby.
- Nie wysuwaj żadnych głupich wniosków, Naruto - westchnęła Haruno.


- Więc tylko go leczyłaś? - Zawód w jego głosie nieco ją zirytował.
- Tak w ogóle, to co ty sobie wyobrażasz, wpadając tak do mojego pokoju?
- Przepraszam, jestem po prostu zbyt podekscytowany powrotem.
Sasuke szybkim ruchem założył koszulę, ignorując przy tym znaczące spojrzenie Naruto.
- Chciałeś coś konkretnego? - zapytała Sakura.
- Mizukage zobowiązała się do zapewnienia nam eskorty do Konohy. Musze wiedzieć czy potrzebujemy medyków.
- Jestem już w pełni sił i nie sądzę, by ktoś odważył się nas zaatakować, gdy będziemy mieli taki poziom ochrony - stwierdziła.
- Co zrobisz Karin? - zapytał nagle Sasuke.
Naruto westchnął cicho.
- Wyraziła chęć dołączenia do naszej wioski - mruknął.
- Chyba nie zamierzasz jej na to pozwolić?
- Nie zamierzam.
Sakura odetchnęła z ulgą. Czerwonowłosa kobieta naprawdę działała jej na nerwy. 
- Jednak obiecałem, zapewnić jej schronienie w czasie, gdy będę pertraktować z ukrytą trawą o jej powrocie. 
- Przecież została oczyszczona z zarzutów - burknął Sasuke.
- Co nie zmienia faktu, że nie chcą mieć u siebie byłej zbiegłej kunoichi z nieciekawą przeszłością.
- Jakbyśmy nie mieli już wystarczająco dużo kłopotów. 
- Co nie zmienia faktu, że jesteśmy jej coś winni - spojrzał znacząco na Sasuke, przypominając mu o leczeniu jakie zaoferowała mu Karin. - W każdym razie, zaraz wyruszamy, więc pośpieszcie się z tym co mieliście rozbić. 
- O co ci...
- Dam wam jeszcze godzinę, więc Sasuke radzę się postarać. - Poruszył sugestywnie brwiami i uciekł z pokoju, wśród oburzonych okrzyków Sakury.
Po wyjściu Naruto, zapadła między nimi niezręczna cisza. 
- No więc, trzeba się pośpieszyć. - Sasuke nachylił się nad nią, a jej serce prawie wyskoczyło przy tym z piersi.
Uchiha uśmiechnął się cwanie, po czym zgrabnym ruchem poniósł się z łóżka, spoglądając na Sakurę z uniesioną brwią. 
- Chciałem pójść się spakować, ale jeśli myślisz o bardziej interesującym zajęciu, to chętnie się przyłącze.
Sakura wstała z oburzenia, ale postanowiła, że nie może dać się pokonać.
Uśmiechnęła się słodko, wpadając na genialny pomysł.
- Z tego co wiem na sali były trzy osoby czekające na lewatywę. Chciałbyś się przyłączyć do pomocy?
Wciąż się uśmiechał, ale widać było, że jego pewność siebie nieco osłabła.
- Przyznaj się, że nie jestem ci obojętny.
- Och nie, z pewnością. Moja niechęć do ciebie jest zbyt wielka, bym mogła traktować cie obojętnie.
Sasuke zacisnął zęby. Jego irytacja powoli osiągała ostateczny poziom. 
Nie myśląc wiele, pokonał dzielący ich dystans kilkoma dużymi krokami i złapał ją mocno za ramiona. 
- Co ty... - Urwała w połowie, gdy przybliżył swoją twarz niebezpiecznie blisko jej. Był tak blisko, że wyraźnie widziała, błyskające w jego oczach gniewne ogniki.
Co on najlepszego wyprawiał?!

***


7 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza! ^^
    Doczekałam się w końcu kolejnego rozdziału... I muszę na ciebie nakrzyczeć bo przerwałaś akcje w takim momencie! Grrr...
    Pisz dziewczyno, pisz. Nie mogę się doczekać następnej notki.
    Rozdział mi się podobał. A Karin na prawdę musi mieś "świetne" perfumy. :P
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciuuuuuu, give me moaaaar ;-; jak mogłaś przerwać w takim momencie?! Jak ja mam sie teraz w spokoju uczyć skoro myśle tylko o następnym rozdziale ;-; Oby wena spłynęła na Ciebie w ogromnych ilościach, bo już nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału T^T

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kolejny rozdzialik. Znowu przerwałaś w takim momencie. Jak można, ja się pytam jak? Mam nadzieję, że nam to sowicie wynagrodzisz w następnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i jest rozdział 16, a w nim dużo momentów naszej parki. Czy mi się zdaję, czy z Sasuke zrobił się flirciarz? ;o Nie poznaję chłopaka, o ile Sakura jeszcze zachowuję się tak jak przedtem, to Sasiek zamienił się w kobieciarza (chyba)? Karin.. jak ja nie znoszę tej postaci, mam nadzieję, że w twoim opowiadaniu pełni tyci tyci epizod i chop siup- nie ma jej :D
    Czekam na następny rozdział i życzę weny ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerwać, jak można tak przerwać?! No jak, ja się pytam? ;_____;
    Szczerze to nie sądziłam, że Naruto zasugeruje w jaki sposób Sasuke może wykorzystać następną godzinę- uśmiałam się xD
    Bardzo spodobał mi się opis uczuć Sasuke po przebudzeniu. Pojazd na lekarzy z Kiri (chociaż w myślach) był super, a potem przyszła Sakura-wybawicielka, która rozumiała go bez słów.
    Hah, Karin się pojawiła- zaskoczyłaś mnie. Jest jeszcze zabawniej. "Ukrywam się"- nie ma to jak sobie wyobrazić Uchihę chodzącego (na palcach ^^) od pokoju do pokoju, byle z dala od niej i jej perfum xD Jego rozmowa z Sakurą i wywalenie Karin za drzwi są najlepsze. Po prostu uwielbiam tego typu rozmowy między nimi <3
    I tak jak napisałam na początku- czekam na ciąg dalszy, och, serio rozsadza mnie! Chcę wiedzieć co dalej!
    Pozdrawiam i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam to opowiadanie od niedawna.ogólnie czytam duzo opowiadan o naruto i to jest jedno z najlepszych:-) wciaga i z ciekawoscia czekam na nastepny rozdzial,a ten byl świetny ta jak poprzednie .
    Nigdy nie lubiałam karin,jest okropna i zawsze jest tam gdzie nie trzeba
    Ale i tak super,trzymaj sie ,czekam na nexta:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam ten rozdział już któryś raz z kolei i nadal się nie mogę od niego oderwać. Mogę go czytać po sto kroć i mi się nie nudzi !

    Najważniejsze , że Sasuke wyzdrowiał i jest z nim w porządku, a nasza kochana Sakura go uratowała !!

    Widzę, że Karin się pojawiła... nie lubię jej , ale to jak ją Sasuke wyrzucił na drzwi było bardzo śmieszne i mam nadzieję, że nie będzie mieszać w życiu dwójki głównych bohaterów.
    Spodobał mi się również moment, w którym Sasuke się ukrywał. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
    A jeśli chodzi o scenę końcową, to mam lekki niedosyt. Mam nadzieję,że zostanie on w pełni naładowany w następnym już 17 rozdzielę. Już nie mogę się doczekać !
    Pozdrawiam i życzę weny ! :)

    A jeśli miałabyś ochotę to zapraszam na bloga, który nie jest związany z SasuSaku:
    http://destiny-or-coincidence.blogspot.com/

    Jeszcze raz pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń