To ja! Wciąż żywa, chociaż ledwo. Choroba się trzyma i nie zamierza puszczać :/ Nie zanudzając Sasusaku!
***
Sakura była powszechnie znana jako osoba brutalna i gwałtowna i wszyscy, którzy poznali się na jej gorącym temperamencie jednomyślnie twierdzili, że lepiej jej nie denerwować. Najlepiej poznali się na niej mieszkańcy Konoha i jej najbliżsi przyjaciele, których niespecjalnie zdziwił widok Sakury, rozgniatającej swojego przeciwnika na ścianie. Znalazło się paru mieszkańców Suny, a nawet ich przeciwników, którzy aż zaprzestali walki, by popatrzeć na rozgrywającą się przed nimi masakrę. Rozwścieczona zniszczeniem pięknego dnia Gaary i Setsuki, miażdżyła każdego, kto znalazł się w zasięgu jej ciosów. Sasuke obawiając się, że dziewczyna w ferworze walki zaatakuje także jego, trzymał się na bezpieczny dystans, likwidując silniejszych przeciwników i przepuszczając tych słabszych, by Haruno miała zajęcie. Od pewnego czasu próbował również skontaktować się z Naruto, żeby uzgodnić plan działania, jednak Hokage znajdował się po drugiej stronie czegoś co jeszcze niedawno było salą balową. Sasuke nie byłby w stanie się o tym dowiedzieć, gdyby nie sharringan, pozwalający mu przebić się przez masę ludzi i wszechobecny pył. Po tym, gdy jedna ze ścian w sali balowej wyleciała w powietrze, przerywając jego taniec z Sakurą, wszystko pogrążyło się w chaosie. Przeciwnicy byli silni, choć nie na tyle by wyrządzić mu większą krzywdę. Problemem było to, że wszyscy walczyli stłoczeni, w pomieszczeniu praktycznie w całości wypełnionym pyłem i mieli prawie znikomą widoczność. Nie trzeba było dużo by ktoś skierował przez przypadek swój atak w sprzymierzeńca. Uchiha nie tylko musiał uważać na to, gdzie kieruje swoje ataki - by jakiś kretyn się na nie nie nadział - ale również pilnować, by jakiś nieuważny ninja z Suny nie uderzył w Sakurę. Więc biegał wokół niej jak głupiec, odbijając skierowane w nią ataki. Dziewczyna zdołałaby prawdopodobnie sparować większość z nich, lecz nie mógł ryzykować, zwłaszcza, że shinobi z ANBU jak zwykle okazali się bezużyteczni. Ciało jednego z nich zauważył nie tak dawno temu leżące w gruzie niegdyś pięknej kolumny, zdobiącej salę balową. Drugi wciąż walczył, jednak ilość przeciwników przytłoczyła go do tego stopnia, że o ochronie Sakury nie było mowy. Ostatni z nich prawdopodobnie dołączył w zaświatach do swojego kolegi, ponieważ Sasuke od dłuższego czasu nie wyczuwał nigdzie jego chakry.
- Sasuke! - Naruto znalazł się tuż przy nim, zostawiając za sobą niezliczoną ilość ciał przeciwników. - Zabierz Sakurę w bezpieczne miejsce! - wrzasnął próbując przekrzyczeć panujący zgiełk. - Są tu po nią!
Sasuke zapominając o kąśliwej uwadze dotyczącej wiedzy o sharinganie, którą miał skierować do Naruto*, kiwnął tylko głową i ruszył w kierunku Haruno.
Bezpieczne miejsce. Istniało teraz takowe? Cała Suna przepełniona była wrogami, a Sasuke nie miał pojęcia, gdzie mogliby się ukryć! Póki co, najważniejszą sprawą było wydostanie się ze zrujnowanej sali balowej. Co przez wzgląd na furię jaka ogarnęła Sakurę, nie było taką prostą sprawą. W takim stanie nie będzie chciała choćby go wysłuchać. Jedyną opcją było użycie na niej Mangekyo sharingana i wyniesienie jej na zewnątrz. Później będzie musiał liczyć się z konsekwencjami. Nokautując kolejnych wrogów, podszedł do niej ostrożnym krokiem i zacisnął zaraz zęby ze zdenerwowania, schylając się przed lecącą w jego stronę pięścią medic-ninja. Gdyby Haruno była bardziej dokładna, jego głowa wędrowała by teraz po drugiej stronie pomieszczenia, zostawiając resztę ciała za sobą. Sasuke unikając jeszcze kilku ciosów, zdecydowanym ruchem chwycił dziewczynę za policzki i skierował jej twarz w swoją stronę. Sakura zaskoczona tym niespodziewanym manewrem rozszerzyła tylko oczy ze zdziwienia. Gdyby nie była w takim stanie i myślałaby trzeźwo nigdy nie pozwoliłaby na coś takiego. Jednak teraz, gdy złość przyćmiła zdrowy rozsądek, nie miała żadnego wyjścia jak tylko pozwolić by przeklęty Uchiha rzucił na nią technikę, przed którą normalnie potrafiła się bronić najlepiej - genjutsu.
Bezpieczne miejsce. Istniało teraz takowe? Cała Suna przepełniona była wrogami, a Sasuke nie miał pojęcia, gdzie mogliby się ukryć! Póki co, najważniejszą sprawą było wydostanie się ze zrujnowanej sali balowej. Co przez wzgląd na furię jaka ogarnęła Sakurę, nie było taką prostą sprawą. W takim stanie nie będzie chciała choćby go wysłuchać. Jedyną opcją było użycie na niej Mangekyo sharingana i wyniesienie jej na zewnątrz. Później będzie musiał liczyć się z konsekwencjami. Nokautując kolejnych wrogów, podszedł do niej ostrożnym krokiem i zacisnął zaraz zęby ze zdenerwowania, schylając się przed lecącą w jego stronę pięścią medic-ninja. Gdyby Haruno była bardziej dokładna, jego głowa wędrowała by teraz po drugiej stronie pomieszczenia, zostawiając resztę ciała za sobą. Sasuke unikając jeszcze kilku ciosów, zdecydowanym ruchem chwycił dziewczynę za policzki i skierował jej twarz w swoją stronę. Sakura zaskoczona tym niespodziewanym manewrem rozszerzyła tylko oczy ze zdziwienia. Gdyby nie była w takim stanie i myślałaby trzeźwo nigdy nie pozwoliłaby na coś takiego. Jednak teraz, gdy złość przyćmiła zdrowy rozsądek, nie miała żadnego wyjścia jak tylko pozwolić by przeklęty Uchiha rzucił na nią technikę, przed którą normalnie potrafiła się bronić najlepiej - genjutsu.
- Mangekyo sharingan! - szepnął z mocą Sasuke, uruchamiając swoją technikę oczną.
Ciało Sakury zwiotczało, a Sasuke uratował je przed upadkiem i bez większych problemów zarzucił sobie na ramię. Głowę shinobi z rubinowymi tęczówkami zaprzątały myśli o bezpieczeństwie Haruno i o tym, że po jej przebudzeniu zostanie brutalnie zamordowany.
Z pomocą sharingana z łatwością mógłby się wydostać z wioski, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Jednak dodatkowy balast, zwłaszcza taki, z którym należało się obchodzić ostrożnie, sprawiał mu niemało problemów. Niemożliwym było skrycie się w jakimś zacisznym zakamarku, nie wspominając o tym, że mężczyzna idący z przerzuconą przez ramię, nieprzytomną dziewczyną, zwraca na siebie uwagę. Natknęli się na kilka grupek wroga, które były na ich szczęście na tyle słabe, że Sasuke poradził sobie z nimi, nie zdejmując nawet Sakury ze swego ramienia. Dopiero przy samym wyjściu, gdy już myślał, że są już praktycznie wolni pojawił się wróg, którego chakra przewyższała tą, jaką posiadał przeciętny jonin. Sasuke nie mając większego wyboru, położył Sakurę za odłamem, który niegdyś stanowił część domu jakiegoś mieszkańca Suny i stanął na przeciw swego przeciwnika.
- Ty musisz być Uchiha - odparła jakże elokwentnie czarnowłosa kunoichi w błękitnym, zdecydowanie zbyt jaskrawym dla ninja płaszczu.
Posiadacz sharingana leniwym ruchem sięgnął po katanę, patrząc na kobietę lekceważąco.
- Wybacz, ale nie jestem na tyle miłosierny, ani ty na tyle potężna, byś miała chwalebną śmierć, więc załatwmy to szybko.
Kobieta wybuchła radosnym, nieco piskliwym śmiechem, wprowadzając Sasuke w konsternację, czego brunet oczywiście nie dał po sobie poznać. Jego twarz jak zawsze spowijała obojętność, nie pozwalająca innym dostrzeć jego prawdziwych uczuć.
- Jesteś dokładnie taki sam jak mówili. Miło mi cię poznać Uchiha Sasuke, mówią na mnie Yuwako i jestem jednym z poruczników Fukushu.
Sasuke nie podzielał jej entuzjazmu. Wiedział, że będą posiadali o nim informacje, co nie musiało mu się przecież podobać. Zwłaszcza, że oni wiedzieli tej organizacji niewiele.
Nagle, bez żadnego konkretnego powodu, nastrój Yuwako zmienił się. Jej wesoła twarz powoli zaczęła tężeć, by w końcu pokryć się maską obojętności niemal tak doskonałą jak Sasuke. Ta kobieta była cholernie zmienna. No cóż, wszystkie kobiety były zmienne, ale tej tutaj nie dorównywała nawet Sakura. Zmienna osoba jest nieprzewidywalna, a osoba nieprzewidywalna jest niebezpieczna.
Sasuke spiął wszystkie mięśnie gotowy do odparcia ataku, gdy ręce kobiety poruszyły się. Praktycznie niezauważalnie uniósł brew, gdy Yuwako sięgnęła do zapięcia płaszcza. Kilkoma szybkimi ruchami uporała się z guzikami, po czym powolnym ruchem zsunęła z ramion płaszcz, patrząc przy tym intensywnie w klatkę piersiową Uchihy, by nie zostać złapaną przez jego kekkei genkai. Gdy jej okrycie opadło na ziemię, jego oczom ukazał się wyzywający strój, który więcej odkrywał niż zakrywał i sądząc po zachowaniu jego właścicielki, dokładnie taki był jej zamiar. Sasuke omiótł ją wzrokiem od góry do dołu, po czym prychnął z niesmakiem, wywołując u niej zaskoczenie.
Idiotka.
- Czy naprawdę sądzisz, że genjutsu podziała na posiadacza sharingana? Wasze informacje muszą być albo bardzo ubogie lub po prostu nie masz do nich zbyt dużego dostępu. Sądząc po twoich umiejętnościach, druga opcja jest bardziej prawdopodobna.
- To nie jest tylko genjutsu! - krzyknęła rozwścieczona.
- Och tak, z pewnością nie jest. Nie wiem ilu kretynów poleciało na ten strój, ale ja z pewnością się do nich nie zaliczam - odparł patrząc na nią z politowaniem. Przechylił głowę przyglądając się jej krytycznie i mruknął:
- Zdecydowanie nie.
Takie rzeczy nie były w jego guście. Sasuke lubił wyzwania, subtelność i nutkę finezji, a nie pustą głowę ubraną w kilka pasków materiału. Mimowolnie kątem oka spojrzał w kierunku, gdzie ukrył Haruno. Nie! - skarcił się w myślach. - Nie czas na to. Mimo, że jego przeciwnik nie stanowił dla niego wyzwania, żywy wciąż pozostawał niebezpieczny. Kobieta mogła ich śledzić i powiadomić Fukushu gdzie się znajdują.
- No dobra, koniec tego. - Skierował w jej stronę swoją katanę. - Zakończy to szybko, bo jestem trochę zajęty.
Kobieta prychnęła wściekłe i rzuciła się w jego kierunku, wykonując w locie pieczęcie.
Uchiha, który sharinganem odczytał jej technikę, bez większych problemów odskoczył przed lecącą w jego kierunku wodną strzałą.
Nie sądził, by ta cała Yuwako była dobrze obeznana w ninjutsu. Po jej pewności siebie przy tej technice genjutsu, stwierdził, że polegała głównie na niej. Jednak nie mógł być niczego pewien. Z góry należało założyć, że opanowała wszystkie trzy style walki, wtedy przy ewentualnym użyciu któregoś z nich, nie będą go czekały przykre niespodzianki. Zacisnął zęby. Musiał załatwić to w miarę możliwości jak najszybciej, by przenieść Sakurę z przepełnionej wrogami wioski do bezpiecznego miejsca. Mimo, że nie podobał mu się pomysł używania tak potężnej techniki na jakiejś płotce, to nie miał większego wyboru. Nie bawiąc się w półśrodki, uruchomił Amaterasu, pokrywając płaszcz kobiety czarnymi płomieniami. Chwycił pewnie Sakurę w swoje ramiona i z niemałą satysfakcją słuchając krzyków Yuwako, ruszył w kierunku wyjścia z Suny. Ledwo przekroczył bramę, gdy jego całe ciało napięło się, wyczuwając niesamowite pokłady chakry za jego plecami. Syknął cicho ze złości. Stracił za dużo czasu na tą kobie... Cholera! Dlaczego nie wpadł na to wcześniej? Musieli wiedzieć, że ta żałosna uwodzicielka go nie pokona. Miała go zatrzymać, nim przybędzie godny go przeciwnik.
Sasuke nie zastanawiając się długo, puścił się pędem na przód. Musieli dostać się przynajmniej do lasu. Na otwartej przestrzeni, gdzie nie mógł schować Sakury, ryzyko tego, że zostanie ranna, było zbyt duże.
~*~
Udało im się skryć w lesie, choć Sasuke z wściekłością musiał przyznać, iż nie była to jego zasługa. Najwyraźniej trafili na łowcę. Tropienie ofiary sprawiało mu przyjemność, więc pozwolił im uciec, by następnie "bawić się" z nimi w lesie. Sasuke uważał tą taktykę za niesłychanie głupią, ale również niezwykle niebezpieczną. Ninja, którzy ją stosowali, byli zazwyczaj maniakalnymi, najczęściej niezrównoważonymi mordercami, uwielbiającymi psychiczne znęcanie się nad przeciwnikiem.
Sasuke spojrzał niespokojnie na leżącą nieopodal Sakurę. Będzie wściekła, gdy się obudzi, a hałas to ostatnie czego teraz potrzebowali. Niebiosa najwyraźniej się nad nim znęcały, ponieważ dokładnie w chwili, gdy zaczął o tym rozmyślać, Haruno poruszyła się niespokojnie i powoli zaczęła otwierać powieki. Co robić?! Ponownie użyć Mangekyo sharingana? Nie, nie mógł tego zrobić. Mimo wszystko, potrzebował jej do walki z podążającym za nimi tropicielem. Zdesperowany, chcąc za wszelką cenę zachować ich miejsce pobytu w tajemnicy, odważył się dokonać najgorszego z możliwych czynów. Nie myśląc o konsekwencjach i jego skutecznością, w jednej chwili znalazł się przy dziewczynie. Sakura powoli usiadła i poniosła na niego wzrok, nie do końca wiedząc jeszcze co się stało. Gdy wróciły do niej wspomnienia, w jednej chwili spięła całe ciało i spojrzała wściekle na Uchihę, otwierając usta by skutecznie pozbawić go słuchu oraz powiadomić wysłannika z Fukushu o tym, gdzie się znajdowali. Sasuke nie myśląc wiele, zafundował sobie własną śmierć, wpijając się mocno w jej usta.
***
*Zawsze sądziłam, że użytkownik sharingana może czytać z ruchu warg. Jeśli coś mi się popaprało, to załóżmy, że jest to możliwe akurat tutaj ;p
*Zawsze sądziłam, że użytkownik sharingana może czytać z ruchu warg. Jeśli coś mi się popaprało, to załóżmy, że jest to możliwe akurat tutaj ;p
Piękny rozdział:) Nie mogę doczekać się następnego. Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńP. S.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)
Wspaniale! Kolejny rozdział, a ja na moje szczęście albo nieszczęście(niepotrzebne skreślić) jestem chora. W moich oczekiwaniach przed wyjazdem do lekarza postanowiłam sobie poczytać.
OdpowiedzUsuńNo, oczywiście, jakżeby inaczej. Coś się musiało spieprzyć. Był romantyczny taniec, a teraz lipa. ;)
Cieszę się, że nie będzie takiego schematu. Sama za nim nie przepadam.
No i jeszcze ta sugestia: "nie lubię pustych lasek, wolę wyzwania." i zerknięcie na Sakurę.
Pozdrawiam, Halszka :3
Woo.. ale akcja się rozwinęła ;o. Zaskoczyłaś mnie normalnie tymi zamieszkami na weselu, myślałam, że będzie tak spokojnie, atmosfera i te sprawy :) - ale to dobrze, coś się dzieje i mnie to wydarzenie zaciekawiło. Zastanawiam się na co im Sakura(hm). No no Sasuke pocałował Sakure ^^ , chće więcej! Ale poczekam cierpliwie , życzę wenyyy dużoo!
OdpowiedzUsuńYoruichi
Nie ukrywam, że nie znoszę tej pary, ale Twoje opowiadanie... może nie jest idealne (zresztą nie znam nikogo, nie wyłączając siebie, kto pisałby idealnie), ale ma w sobie coś urzekającego :) Trafiłam tu jakimś cudem szukając czegokolwiek o tematyce braci Uchiha i nie żałuję. Będę wpadać częściej i z zapartym tchem czekać na kolejne rozdziały :) Jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam do mnie: http://inne-swiatlo.blogspot.com/ Osobiście lubuję się w drugim z braci, ale może Ci się spodoba... ? :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mimo wszystko moje opowiadanie przypadło ci do gustu. Za jakąś specjalnie wyjątkową autorkę się nie uważam i wiem, że jeszcze daleka droga przede mną :) Więc mam nadzieję, że razem wytrwamy do końca tego opowiadania ^.^
UsuńNo nie jak mogłaś? W takim momencie. Y_Y Ja protestuję! Chcę więcej! :D Hmm nie znalazłam żadnych błędów. ^_^ Czekam (w tej zamieci co panuje za oknem) Na dalsze części! ^)_(^ ~HanSooWoo
UsuńHa. Jest dobrze. Pocałunek między tą dwójką był już od dawna wyczekiwany. Szkoda, że nie pociągnęłaś kilkoma zdaniami dalej, by nie zakończyło się w tak przewidywalny sposób. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kostucha
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że musicie tyle czekać, ale szkoła i wolontariat mnie przytłaczają. Mam ponad połowę rozdziału. Na najbliższym weekendzie będzie nowa notka :)
UsuńBa dum tsss!
OdpowiedzUsuńNo i w końcu Sasame przybywa. Chyba spóźnialstwo to ja mam we krwi! xD Ale lepiej późno niż wcale, prawda?
Rozdział jest pełen emocji, chodzi tutaj o napięcie. Dużo walk, chociaż ubolewam, bo mogłyby być bardziej opisane, nie mniej jednak myślę, że z tym silniejszym przeciwnikiem tak będzie ;)
No i nie ładnie Sasuke, nie ładnie. Całować kobietę tuż przed przebudzeniem x_x
Tylko jedno mi nie pasuje, "wpijając się mocno w jej zszokowane usta." - troszkę mi te zszokowane usta nie pasują, no xD prędzej zszokowane oczy, ale usta? xd Dobra, wiem wydziwiam, ale troszkę dziwnie to brzmi xD
No i piękny szablon. Ale wiadomo Jill to Jill, zawsze robi piękne szablony xD
Pozdrawiam! :)
Masz rację z tymi ustami, zaraz zmienię. Jak o tym powiedziałaś, to mi też jakoś przestało pasować ;p
UsuńJestem straszliwą zmorą dla szbloniarzy. Zmieniam szablony zdecydowanie zbyt często. Więc mimo, że twój szablon był cudowny potrzebowałam kolejnej zmiany. Nie zdziw się jak zobaczysz moje kolejne zamówienie. ;))
Nie chce cię pospieszać, ale powiedziałaś że w zeszły weekend miała pojawić się notka, a minął tydzień. Rozumiem, że masz wiele spraw na głowie szczególnie, że jesteś w liceum i nie wolno zapominać o wolontariacie, ale mogłabyś przynajmniej napisać kiedy można by się jej spodziewać. Przepraszam jeżeli uznasz to za poganianie, w każdym razie weny życzę i cudownego Sylwestra ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tym momencie piszę następny rozdział. Będzie dzisiaj albo jutro, jeszcze nie wiem czy się wyrobię.
Usuń