wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział siódmy

Ludzie nie zmieniają się bez powodu. Nie ma możliwości, by ktoś przyszedł i oznajmił wszystkim: „Od dzisiaj jestem skurwielem bez serca, bójcie się.” Coś musiało to zapoczątkować, coś wystarczająco drastycznego by wpłynąć na ludzki charakter. Sasuke wiedział o tym najlepiej. Był świadomy tego jak człowiek może się zmienić pod odpowiednim naciskiem. Bodźcem, który wpłynął na Sasuke była śmierć najbliższych. Po odejściu rodziców i domniemanej zdradzie brata, przeszedł najpierw fazę rozpaczy, aby następnie pogrążyć się w całkowitej nienawiści. Nienawiści do Itachiego, nienawiści do mieszkańców wioski i nienawiści do całego świata. Pamiętał to tak wyraźnie jakby zdarzyło się wczoraj. Ludzi powtarzających jak im przykro i jak może na nich liczyć, a zaraz szeptających o nim za jego plecami. Samotność podczas posiłków i niechęć do powrotu do pustego, przepełnionego nieprzyjemnymi wspomnieniami domu. Wściekłość na niesprawiedliwość bogów i chęć niszczenia wszystkiego dookoła. Jednak ze wszystkiego pamiętał najlepiej jedną rzecz. Głęboką i niezrównaną satysfakcję, gdy udawało mu się skryć wszystkie swoje emocje za zasłoną obojętności, powodując u wszystkich zmieszanie i niepewność.
Są rzeczy, które zmieniają ludzi bezpowrotnie. 
Przypadek Sakury był nieco ciężki, ponieważ Sasuke nie miał pojęcia co działo się w jej życiu, gdy był poza Konoha. Nie miał również zamiaru, pytać o to Naruto, bo wiedział, że z natury ciekawski Hokage będzie chciał znać powód zainteresowania Sasuke, a on sam jeszcze nie znał tego powodu. W tym momencie zwalał wszystko na frustrację spowodowaną brakiem informacji. Żaden ninja nie znosił być niepoinformowany. Tak, to była dobra wymówka.
Sakura na co dzień zachowywała się dość normalnie. O ile normalnym można było nazwać ciągle rzucanie kąśliwych uwag w jego kierunku. Jednak zdarzyło się coś, co utwierdziło go w przekonaniu, że może istnieć powód jej diametralnej zmiany 
Zdarzyło się to na jednej z imprez zorganizowanych przez Naruto. Sasuke osobiście uważał, iż są one organizowane zdecydowanie zbyt często. Mimo to, zdecydował się pójść, aczkolwiek niechętnie, zirytowany ciągłymi namowami blondyna. Okazało się, że jest to impreza powitalna dla jakichś starych przyjaciół z Suny, których Sasuke widział pierwszy raz na oczy. Przedstawili się jako Reita i Yumeko. Wszyscy zebrani z ożywieniem wspominali wspólne misje, które w żaden sposób nie rozbudziły zainteresowania Sasuke, który z zafascynowaniem zajmował się liczeniem pęknięć na stole. Ich rozmowa przykuła jego uwagę tylko na chwilę, gdy Yumeko, niska blondynka o zielonych oczach, zwróciła się do Sakury z pytaniem:
- Hej Sakura, a gdzie jest Takeshi? Nie mógł przyjść?
Takeshi? Co za Takeshi? Sasuke nigdy nie słyszał o kimś takim, ani o tym by Haruno kogoś miała. Nie żeby go to specjalnie interesowało.
I wtedy to zobaczył. Różnicę pomiędzy nim a Sakurą. Sasuke po śmierci rodziców zdusił w sobie emocje, ale wciąż buzowały w nim próbując wydostać się na zewnątrz. Haruno z kolei wyzbyła się ich całkowicie. W tamtej chwili po raz pierwszy zobaczył jak jej przepełnione do tej pory iskierkami złości czy szczęścia oczy, straciły wszelkie życie. Ot tak, jak za pstryknięciem palców, jakby ktoś przełączył dźwignię pod nazwą „emocje”. Z  coraz większym szokiem wpatrywał się w powiększającą się w jej spojrzeniu próżnię. Czy  to naprawdę była ta sama dziewczyna, która kiedyś biegała za nim, nieustannie wykrzykując z radością jego imię?
Na całej sali zapadła ciężka cisza, którą można by kroić nożem. Na twarzy Sakury pojawił się wymuszony uśmiech, a ona sama odparła:
- Takeshi? Jest na misji.
- Tak, tak - podjął Naruto, desperacko próbując ratować sytuację. - A pamiętacie misję do Kirigakure? - wykrzyknął zmieniając temat.
~*~


- Sasuke - szepnął Naruto, wbijając przyjacielowi łokieć w żebra.
Spojrzał na niego zirytowanym, aczkolwiek pytającym wzrokiem.
Znajdowali się właśnie na spotkaniu, mającym na celu omówienie informacji wydobytych z Akamatsu, członka nowej organizacji przestępczej, którego niedawno złapali.
- Od pięciu minut wgapiasz się w Sakurę. - Brwi blondyna poruszyły się kilka razy w górę i w dół, w znaczącym geście.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, młotku - syknął cicho w odpowiedzi.
- Hokage-sama, możemy kontynuować?
Spojrzeli na karcącego ich wzrokiem Shikaku, ojca Shikamaru.
- Tak, oczywiście - zaśmiał się nerwowo Naruto.
Shikamaru, który pełnił funkcję doradcy Hokage i głównego stratega Konoha, wstał i przeczyścił gardło.
- Wydobyliśmy kilka informacji. Nie są, aż tak istotne, ale wystarczą, żebyśmy zorientowali się z kim mamy do czynienia. - Wziął głeboki wdech. - Organizacja nazywa się Fukushu*. Zebrali się w niej wszyscy, którzy żywią głęboką urazę do swojej wioski lub nawet do kraju. Niewiele wiemy o ich umiejętnościach, ale jesteśmy pewni, że większość z nich można zaliczyć do ninja klasy S. Jest jednak jedna ważna kwestia, którą chciałbym poruszyć. - Spojrzał uważnie na Sakurę. - Fukushu poszukuje potężnego medic-ninja i zamierza zwerbować go w swoje szeregi, choćby siłą.
Sakura poruszyła się niespokojnie, przeczuwając jakie słowa zaraz padną.
- Proponuję ustalić strażników.
Oczy Naruto rozbłysły. Teraz miał wymówkę by przydzielić Sakurze ochronę.
- Jestem za! - wykrzyknął. - Nie możemy sobie pozwolić na stratę tak dobrego medyka.
- Potrafię o siebie zadbać - warknęła Haruno.
- Wiemy, że jesteś bardzo silna Sakura, w końcu widzieliśmy twoje umiejętności już nie raz - próbował załagodzić sytuację Kakashi. - Jednak musisz pamiętać, że na taką misję na pewno wyruszą w drużynie. Nie traktuj tej sytuacji jako posiadanie ochroniarza, tylko jako pomoc w przypadku walki.
Sakura fuknęła gniewnie, wiedząc, że nie zdoła nic wskórać w tej sprawie. 
- A co ze strategią walki z Fukushu? - zapytał Sai.
Sasuke spojrzał na niego uważnie. To właśnie on był zastępstwem Uchihy, gdy jego głowa wypełniona była planami zemsty. Sai miał krótko ścięte i schludnie ułożone włosy, a znany był z tego, że na jego ustach zawsze gościł uśmiech - niekoniecznie odzwierciedlający jego prawdziwe emocje. 
- Proponuję się nie wychylać - odparł Naruto. - Czy wiemy cokolwiek o ewentualnych planach zemsty na Konoha?
Shikamaru pokręcił przecząco głową. 
- Dowiedzieliśmy się tylko tyle, że Akamatsu żywił urazę do Suny. Poinformowaliśmy już o tym Kazekage. O reszcie organizacji nie wiedział praktycznie nic. Wygląda na to, że stosunkowo niedawno do nich dołączył i nie miał styczności z resztą Fukushu.
- Rozumiem. - Naruto splótł ręce pod brodą. - Na razie zajmiemy się zbieraniem informacji. Dopóki nie będziemy mieli choćby najmniejszych podejrzeń o ewentualnym ataku na Konoha, będziemy zachowywać się biernie.
- To dobry pomysł - przytaknął Shikamaru. - Mimo, że strasznie upierdliwy.

~*~



Z dnia na dzień Sakura była coraz bardziej nerwowa. Gdy nadszedł moment wypisania Takeshiego ze szpitala, z trudem powstrzymywała się od rozwalenia wszystkiego na swojej drodze. Starała się zachowywać naturalnie, ze względu na czujne spojrzenie Saia, który teraz pełnił rolę jej ochroniarza. Sądząc po jego zmartwionym wzroku, nie za dobrze jej to wychodziło. Zmierzali właśnie w kierunku jej domu, gdy poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Podskoczyła przestraszona i odwróciła się gwałtownie.
- Sasuke - wysapała. - Chcesz mnie przyprawić o zawał?
Młody dziedzic rodu Uchiha zamrugał kilka razy, spoglądając na Sakurę z uniesioną brwią. Czy mu się tylko przewidziało, czy dziewczyna przed chwilą spojrzała na niego z ulgą? Nie dość, że nazwała go po imieniu - a przecież zarzekała się, iż nigdy tego nie zrobi - to na dodatek patrzyła na niego w taki sposób. Co się dzieje? Czy aż tak obawiała się ninja z Fukushu? Nie, to niemożliwe. Przecież nie tak dawno temu kłóciła się z nim, kto pierwszy dorwie Akamatsu. Jego rozmyślanie przerwał Sai.
- Jesteś tu, żeby mnie zastąpić?
Sasuke kiwnął głową w potwierdzeniu. Sai nadal był uznawany za pełnoprawnego członka drużyny siódmej, co wprawiało Sasuke w zakłopotanie. Fakt, że formalnie był w zespole z kimś, kogo praktycznie nie znał, okazał się być dla niego nieco dziwny.
- Co?! Dlaczego Uchiha ma mnie pilnować?!
Och, wróciła.
- Nie wiem, może dlatego, że jestem jednym z najlepszych ninja w Konoha? - odpowiedział Sasuke ironicznym głosem. - W ogóle nie rozumiem po co to zamieszanie - dodał po chwili. - Przecież Konoha jest pilnie strzeżona, a ochraniamy cię jakby zagrożenie pochodziło ze środka wioski.
Sasuke widząc jak dwójka ninja unika jego wzroku, wysyczał ze złością:
- Wy coś wiecie! Naruto mi czegoś nie powiedział, prawda?!
Sakura zacisnęła wargi w cienką linię, nie wiedząc co powiedzieć. Oczywistym było, że koniec końców Uchiha dowie się wszystkiego, jednak w razie możliwości chciała odwlec ten moment tak bardzo jak się dało.
Sai okazał się być wielkim zdrajcą albowiem kiwnął tylko głową na pożegnanie i oddalił się w swoją stronę.
Haruno odwróciła się na pięcie i ponownie ruszyła w stronę swojego domu. 
- Zadałem ci pytanie!
- A ja nie mam zamiaru na nie odpowiadać. To sprawy prywatne.
- Jesteś ochraniana z powodu spraw prywatnych?
-  Nie twój interes!
Sasuke zagryzł w zamyśleniu wargę. Czy ochrona dziewczyny wiązała się w jakiś sposób z jej drastyczną zmianą charakteru?
Wszedł za nią do domu, rozglądając się dyskretnie. Ostatnim razem, gdy wślizgnęli się tutaj z Naruto, nie miał zbyt wielu okazji do podziwiania wnętrza domu Haruno.
- Usiądź. - Sakura wskazała na brązowy fotel, który wraz z dwoma innymi i wielką kanapą tworzył główne wyposażenie salonu. Nie równało się z tym, które Sasuke posiadał w swojej posiadłości, ale nie było takie złe.
Sasuke już miał paść na wielkim, wręcz zapraszającym fotelu, gdy zauważył idącą do innego pomieszczenia Sakurę. Ruszył za nią, narażając się na jej wściekłe spojrzenie.
- Po co za mną leziesz? - warknęła.
- Mam cię ochraniać.
- Och wybacz, całkowicie zapomniałam, że moja kuchnia jest tak niebezpiecznym miejscem. 
Sasuke nie odpowiedział na jej zaczepkę, z całej siły próbując się kontrolować. Nie wróżyłoby to zbyt dobrze dla jego przyszłej kariery, gdyby Naruto dowiedział się, że Sakura została zamordowana przez swojego ochroniarza.
- Kawy? Herbaty?
- Kawy - odpowiedział, patrząc na nią w zamyśleniu. - No więc, powiesz mi przed czym mam cię ochraniać?
- Nie.
- Dlaczego?
- Ponieważ moja odpowiedź będzie brzmiała tak głupio, że mnie wyśmiejesz.
- Nie będę, obiecuję. Po prostu muszę wiedzieć przed czym mam cię ochraniać - zapewnił ją Sasuke, w głębi duszy wiedząc, że jedynym powodem dla którego chciał to wiedzieć, była wyżerająca go ciekawość.
Sakura zagryzła wargę. Była pewna, że Uchiha wyśmieje ją, gdy dowie się, że ponad połowa ninja Konoha została zmotywowana, by ochraniać ją przed jej byłym narzeczonym. Pokręciła przecząco głową. Nie mogła mu powiedzieć. To było zbyt upokarzające.
Sasuke westchnął ciężko.
- I tak, gdy pojawi się zagrożenie, dowiem się o co chodzi. Czy nie lepiej by było gdybym dowiedział się o tym teraz?
To wtedy zadzwonił dzwonek, przerywając ich wymianę zdań i  kończąc względny spokój panujący w domu.
Haruno wraz z drepczącym jej po piętach Uchihą ruszyła do drzwi. Nacisnęła klamkę by zaraz cofnąć się o parę kroków, wpadając na idącego za nią Sasuke.
- O co chodzi? - zapytał, a po nie uzyskaniu odpowiedzi spojrzał w stronę drzwi.
Przed nimi stał brązowooki blondyn, ze zdecydowanie zbyt wielką pewnością siebie. Sasuke poczuł jak ręka kobiety boleśnie zaciska się na jego nadgarstku. Ze zdziwieniem spojrzał jej drżące ciało.
- Takeshi - wykrztusiła.
Uchiha stwierdził, że oto przed nim stoi powód dla którego Haruno jest ochraniana. Ten powód naprawdę mu się nie podobał.

***

*Fukushu - zemsta

Napisałam to poganiana szalejącą za oknem burzą, więc jest możliwość wystąpienia błędów, za które wskazanie byłabym wdzięczna ;))

9 komentarzy:

  1. O boże! to się nazywa gra na emocjach. xD
    Nie mogę się doczekac, kolejnego rozdziału gdy Sasuke dowie się prawdziwego powodu ochrony Sakury.
    Ciekawe czy Shikamaru wiedział o Takeshim, czy też takie zrządzenie losu .;3
    Krótki wstęp? No w sumie racja, rzadko zdarzają ci się takie króciutkie, niespodzianka ;pp
    Natchnęłaś mnie tym rozdziałem, do napisania czegoś, za co jestem niezmiernie wdzięczna.:)
    czekam na kolejny rozdział.^^
    Buziaki ; ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo kurde tak czekałam na ten rozdział i mówiąc krótko : było warto. Jest naprawdę taki wspaniały i tak genialne wszystko wymyśliłaś , że kłaniam się nisko. Wszystko jest takie dopracowane i naprawdę , akcja trzyma w napięciu , oby tak dalej , jesteś moim ulubionym blogiem ! ;) nadal nie mogę wyjść z podziwu , kiedy następna notka? mam nadzieję , że ukaże się szybciej niż poprzednie , bo naprawdę mnie wciągnęło na maksa - Yoruichi ;))

      Usuń
    2. Tym razem będzie szybciej, ponieważ już praktycznie mam napisany cały rozdział ;)

      Usuń
  2. Nie mam nic do powiedzenia po za tym że ten rozdział jest SUPER !!! :D
    Czyżby Sasuś był rycerzem w lśniącej zbroi ratując Sakurkę przed byłym ;D mam nadzieję że temu jak mu tam było coś na T... ( myśli, mózg intensywnie mieli informacje ) nie wiem, temu jej gościowi się oberwie od Sasuke :D już mam przed oczami ten obraz jak ten blondynek dostaje z piąchy w nos :D jak nie będzie tego w następnym rozdziale to plisss daj to gdzieś będę ci bardzo wdzięczna ;D
    Tak jak mówiłam wcześniej nie mam pomysłu więc tylko takie coś :D pozdrawiam, czekam na next'a i życzę duuuuuużo weny ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę spokojnie napisać, że to jeden z lepszych twoich rozdziałów. Naprawdę bardzo mi się podobał. Twój styl się kształtuje i jest coraz lepszy.
    Cóż Naruciak ma wymówkę, żeby ochraniać Sakurę... Ale w sumie co jej były może zrobić jej w wiosce?
    Ciekawi mnie to co dalej się potoczy, bo przerwałaś w takim momencie, że... a niech Cię! Grasz normalnie na emocjach czytelników. Z jednej strony sama tak robię xD z drugiej, zaś tego nie lubię ;)
    Co do błędów, jakoś bardziej nie zagłębiałam się w nie, więc wybacz, ale dzisiaj nie powytykam.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie napisze tylko, że rozdział był świetny! I przeczytałam go właściwie nie oddychając- na serio. Następny rozdział wiem, że będzie epicki. Czekam i pozdrawiam. -Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Mam nadzieję że, ósmy rozdział będzie szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stanowczo za krótko. Cholera, chętnie przeczytałabym dalej, co z tym Takeshim. Mam nadzieję, że zaskoczysz nas i nie rozwiążesz sprawy jednym ciosem lub romantycznym zbliżeniem...
    Ale to takie moje marudzenie. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. A Takeshi nie miał przypadkiem brudno-brązowych oczu?
    Wiktoria

    OdpowiedzUsuń