Na wstępie chciałabym podziękować za czytanie moich wypocin. Zwłaszcza: Wiecznie pytającej o nowy rozdział Yoruichi (W głównej mierze to dzięki tobie, rozdziały pokazują się tak szybko); Sasame Ka (Dziękuję za wytknięcie błędów, to naprawdę pomocne, bo mimo starań nie zawsze mogę wszystko wyłapać); Jagodzie Lee (Kochana, twoja wersja Sasuke i Sakury w krzakach była wspaniała, może w przyszłości z tego skorzystam...); Makiko Chan (No cóż kto nie lubi, gdy chwali się jego pracę, w każdym razie dziękuję, że twoje komentarz nie ograniczają się do "Świetne, czekam na nexta"); Hiroschi-chan (Dziękuję (kłania się nisko) za wszystkie ciepłe komentarze. Tak jak już wpomniałam przy Makiko Chan naprawdę cenię sobie rozbudowane komentarze)
Naprawdę dziękuję wszystkim obserwującym! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo mnie cieszy, gdy widzę, że dodany został nowy komentarz ;)
**************
Wszyscy faceci z którymi spotykała się Sakura mieli maniakalną potrzebę ochraniania jej. Zawsze traktowali ją jak delikatną i kruchą dziewczynę. Ci durnie po prostu nie potrafili zrozumieć z kim mają do czynienia. Co z tego, że była jedną z najsilniejszych kunoichi Konoha? Co z tego, że samym uderzeniem pięści potrafiła przebijać się przez skały? Była medykiem, a na dodatek dziewczyną, a to był dla nich wystarczający powód, by uważać ją za słabą.
To było naprawdę irytujące.
Po tym jak skończyła się wojna zrozumiała, że potrzebuje siły. Nie chciała na zawsze pozostać tą słabą dziewczyną z drużyny siódmej, która chowa się za plecami swoich przyjaciół. Chciała być przydatna, czuć się potrzebna, a co najważniejsze chciała mieć siłę, by chronić swoich bliskich. Dlatego poprosiła Tsunade o specjalny trening. To dlatego harowała prawie do nieprzytomności, ćwicząc nie tylko zdolności lecznicze, ale również bojowe. Tsunade nie miała litości i wyciągnęła z niej wszystko co tylko mogła. Być może nie była tak silna jak Naruto, który zdobył nawet posadę Hokage, ale z pewnością nie była też słaba!
Dlatego stała teraz gotując się ze złości.
Była zazdrosna. Tak, była cholernie zazdrosna i świetnie zdawała sobie z tego sprawę. Gdy tylko Akamatsu zrozumiał, że ma szansę walczyć z ostatnim z rodu Uchiha, zignorował ją całkowicie. Po prostu ją zlekceważył! Musiał za to dostać nauczkę.
Sasuke, nie zdając sobie sprawy z tego, że umysł jego towarzyszki został pochłonięty przez niewyobrażalne pokłady złości, kontynuował analizę swojego przeciwnika. Chciał zdobyć podstawowe informacje do walki z nim. Parę rzeczy wiedział na pewno. Facet był arogancki, umięśniony i niezbyt bystry. Nie potrzebował wiele, żeby pokonać kogoś takiego. Jedyne co musiał zrobić to uważać na siłę Akamatsu.
- Widzę, że szczęście mi sprzyja - odparł ich przeciwnik radosnym głosem. - Mam szansę walczyć z jednym z Uchiha.
- Nie nazwałbym tego szczęściem - odpowiedział Sasuke lodowatym głosem.
Akamatsu uśmiechnął się obrzydliwie.
- I to mi się podoba! - wykrzyknął i odskoczył do tyłu, wyjmując z kieszeni zwój. Złożył ręce w kilka pieczęci, trzymając zwój w zębach. Po chwili w kłębach dymu ukazały się dwa gigantyczne miecze.
Sasuke wyjął swoją katanę i usłyszał prychnięcie przeciwnika. Uchiha uniósł lekko brew. Czy ten shinobi właśnie zlekceważył jego broń? Najwyraźniej uważał, że wielkość mieczy ma bardzo duże znaczenie. Sasuke westchnął ciężko. Walka zdecydowanie nie zapowiadała się zbyt obiecująco. Wiedział bardzo dobrze jak walczyć z kimś takim. Niedźwiedzia postura i niezgrabne ruchy, potwierdziły jego przypuszczenia. Akamatsu polegał głównie na swojej sile, aniżeli na rozumie. Wystarczyło działać szybko i precyzyjnie, czyli tak jak miał w zwyczaju robić.
Akamatsu rzucił się w jego kierunku, wymachując na oślep mieczami.
Poważnie, kogo oni mieli w tej swojej organzacji? Ten facet był totalnie beznadziejny, co było niewyobrażalną obrazą dla dziedzica rodu Uchiha. Takie osoby nie wymagały wielkiego wysiłku. Aby go pokonać musiał jedynie postępować spokojnie i małymi krokami, czekając na potknięcie Akamatsu.
Sakura najwyraźniej nie pomyślała o tak subtelnej taktyce, ponieważ zanim Uchiha zorientował się co dziewczyna planuje, już leciała z wściekłą miną na swojego przeciwnika, zamierzając się do prawego sierpowego. Akamatsu zablokował jej cios płazem miecza - nie bez żadnych trudności - po czym odepchnął Sakurę, która zrobiła się czerwona ze złości. Sasuke zaczął rozpaczliwie myśleć nad kolejnym planem. Musiał ich od siebie odciągnąć. Ta w gorącej wodzie kąpana kobieta zrobi sobie zaraz krzywdę jeśli się nie uspokoi. A co ważniejsze, znajdowali się zbyt blisko kwatery głównej wroga. W każdej chwili mogły przybyć posiłki.
- Hej, wielkoludzie! Chciałeś walczyć z Uchiha, tak? W takim razie proponuję, żebyś poszedł za mną!
Sasuke odwrócił się na pięcie i wystrzelił w stronę drogi, którą on i Sakura przybyli. Odwrócił się i z ulgą zauważył, że przeciwnik podąża jego tropem. Był szybki, wciąż niezgrabny i bezmyślny, ale szybki. A szybkość zdecydowanie nie była atutem Sakury. Jeżeli oddalą się wystarczająco, nie powinna się wtrącać przez jakiś czas. A Sasuke w tym czasie zajmie się przeciwnikiem.
Zwolnił, widząc że drzewa przed nim stopniowo się przerzedzają. Byli na małej polance, którą dobrze pamiętał z mapy terenów otaczających Konoha. Oddalili się wystarczająco daleko, więc Sasuke przystanął i odwrócił się w stronę Akamatsu.
- Twoja dziewczyna się wścieknie.
- Przynajmniej będzie żywa - odburknął Sasuke, puszczając mimo uszu wzmiankę o ,,jego dziewczynie". Nie widział powodu by tłumaczyć się przed wrogiem.
Rozluźnił wszystkie mięśnie, przygotowując się na atak. Fakt, że jego przeciwnik skumulował dużą ilość chakry w swojej dłoni, był zbyt oczywisty, by uszedł uwadze jego szkarłatnych oczu. Akamatsu wykonał potężny wymach jednym ze swoich mieczy, celując prosto w jego czaszkę. Sasuke zablokował atak, unosząc w górę swoją katanę, jednocześnie przekręcając swoje ciało w bok, by uniknąć drugiego z mieczy. Naprężając mięśnie ramion odtrącił wielki miecz i odskoczył do tyłu. Wbił katanę w ziemię i wykonał kilka szybkich pieczęci. Chwilę potem z jego ust wyleciała gigantyczna kula ognia, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Zatrzymała się dopiero na utworzonej przez Akamatsu kamiennej ścianie.
Użytkownik ziemi, tak? Sasuke mimowolnie przypomniał sobie walkę z Deidarą.
Akamatsu z chorą fascynacją spoglądał na pokrytą błyskawicami rękę Uchihy. Całe powietrze wypełniło się śpiewem miliona ptaków, na co mężczyzna skrzywił się z niezadowoleniem. Cóż za hałaśliwa technika.
- Nie lekceważcie mnie! - Głośny wrzask rozległ się za jego plecami. Zapominając o Sasuke, Akamatsu odwrócił się by zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem. Był jednak za wolny. Mordercze uderzenie nogą z mocą imadła rzuciło nim przez całą polanę. Akamatsu rozpaczliwie próbował się zatrzymać, lecz bezskutecznie. Zakończył swój lot dopiero po złamaniu trzech drzew, ostatecznie lądując na masywnym głazie. Stęknął cicho i skierował swoją dłoń na klatkę piersiową, nieudolnie próbując się uzdrowić. Nie był w tym najlepszy, ale nie miał zamiaru walczyć z połamanymi żebrami. Rozejrzał się za jakimś schronieniem. Musiał uzdrowić się choć trochę, a z jego marnymi umiejętnościami, potrzebował na to sporo czasu. Jego uwagę przyciągnęła szczelina w konarach drzewa, na tyle duża by mógł się zmieścić i na tyle mała, by nie był na widoku. Przeczołgał się tam, starając się być cicho, mimo rozdzierającego bólu w klatce piersiowej. Wcisnął się do środka i obrócił tak, by móc obserwować teren. Teraz wszystko co mógł zrobić, to zebrać siły i zwrócić przysługę różowowłosej medic-ninja.
~*~
- W porządku? - zapytała głosem, który w żadnym wypadku nie wskazywał na to, że obchodzi ją jego stan zdrowotny.
- Oczywiście, oprócz tego, że przerwałaś moją walkę - warknął.
- Żartujesz, prawda? - wysyczała. - To była NASZA walka, a ty postanowiłeś zgrywać jakiegoś podrzędnego bohatera i mnie od niej odsunąć. To ja jestem osobą, która ma prawo do złości. Nie jestem jakąś cholerną księżniczką potrzebującą pomocy! - wykrzyczała, kopiąc po drodze jeden z mieczy Akamatsu, który wypadł mu z ręki podczas widowiskowego lotu.
- Wierz mi, że na pewno na taką nie wyglądasz - odparł ironicznie.
Puściła to mimo uszu. Teraz istniała ważniejsza sprawa niż kiepskie teksty Sasuke.
- On żyje.
- Co?
- Byłam zbyt wściekła, żeby dobrze wycelować. - Spojrzała na niego okarżycielsko, tak jakby całe zło na świecie było tylko i wyłącznie jego winą.
- Więc teraz już wiesz, dlaczego chciałem walczyć sam - prychnął. - Jesteś zbyt nadpobudliwa. Ktoś z twoim charakterem nie ma szans w walce z takim przeciwnikiem.
- Gdybyś z nim nie zwiał, to nie byłabym zła, a co za tym idzie, nadpobudliwa A poza tym kto zadał mu najwięcej obrażeń? Jedyne co ty robiłeś, to unikanie ataków - warknęła.
Westchnął ciężko. Czuł się tak jakby sprzeczał się z niesfornym dzieckiem, które nie przestaje krzyczeć bo nie kupiło mu się zabawki.
Sakura zirytowała się jeszcze bardziej.
- Przestań patrzeć na mnie z góry! Nie jestem słaba! Nie trenowałam tyle lat, żebyś wciąż traktował mnie jak bezużyteczną dziewczynę, jaką byłam w przeszłości! A teraz wybacz, ale nasz przeciwnik wciąż tam jest i prawdopodobnie próbuje się wyleczyć.
Odwróciła się i wystrzeliła w stronę drzew, które jeszcze chwilę temu Akamatsu połamał swoim ciałem.
- Czekaj! - warknął Sasuke, schował katanę do pochwy i pobiegł za nią, bez trudu ją doganiając. - Co zamierzasz zrobić?
- Skopać mu tyłek - odpowiedziała.
- Cóż za wyrafinowany plan, pani strateg - przewrócił oczami.
- Zamknij się. Zamierzam zrobić to po swojemu, więc po prostu nie wchodź mi w drogę.
Przystanęła widząc wyraźne wgłębienie w głazie.
- To tutaj się zatrzymał - oznajmił Sasuke.
- Ochhh naprawdę? - prychnęła Sakura. Obróciła się wokół własnej osi, szukając miejsca w którym mógłby się skryć przeciwnik.
Usłyszała świst i w ostatniej chwili udało jej się uniknąć lecących w jej stronę kunaii.
- A więc jesteś tutaj? - Spojrzała w stronę z której nadleciała broń.
Akamatsu wysunął się z pomiędzy konarów i stanął przed nimi, trzymając się za klatkę piersiową.
- Masz niezłego kopa, mała.
Sakura zmarszczyła brwi ze zdenerwowania, słysząc przezwisko.
- Uspokój się - usłyszała syk Sasuke. - On tylko na to czeka.
- Przecież wi... - przerwała, by uniknąć miecza Akamatsu. Obróciła się na pięcie, by sprezentować mu drugi już dzisiejszego dnia kopniak z półobrotu. Jednak przeciwnik był przygotowany. Przyjął cios na swoją rękę, która wygięła się nienaturalnie pod wpływem uderzenia, jednocześnie zasadzając się mieczem na bok Sakury. Gdyby nie szybka reakcja Sasuke, w biodrze dziewczyny, tkwił by w tej chwili ów gigantyczny oręż. Uchiha sparował uderzenie kataną i skierował pokrytą błyskawicami dłoń w stronę gardła przeciwnika. Akamatsu odskoczył, ciężko oddychając.
- Jak na kogoś kto darł ze sobą koty jeszcze chwilę temu, tworzycie całkiem zgrany zespół.
- Słyszałeś. - Sakura skrzywiła się nieznacznie.
- Skarbie twój słodki głosik było słychać w całej okolicy - odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem.
- Koniec zabawy, mam już tego dość - warknął Sasuke, po czym skoczył na przeciwnika z uniesioną kataną.
Co za bezmyślny ruch - przemknęło Sakurze przez myśli. Jednak gdy ujrzała szkarłatne źrenice Sasuke, od razu zrozumiała.
- Mangekyō Sharingan - wyszeptał Uchiha.
Chwilę później przeciwnik leżał na ziemi, dysząc ciężko jakby przebiegł maraton. Haruno przypomniała sobie opowieści Kakashiego o tym jak został złapany przez technikę Itachiego. Ponoć wydawało mu się, że jest torturowany przez wiele dni, gdy w rzeczywistości trwało to jakąś sekundę.
- Dlaczego nie zrobiłeś tego od razu? - warknęła Sakura.
- Nie lubię używać genjutsu - odpowiedział Sasuke, jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.
Sakura prychnęła, poważnie zastanawiając się nad stanem umysłowym jej towarzysza podróży. Podeszła do Akamatsu i sprawdziła mu puls.
- No cóż, w sumie dobrze, że żyje. Przynajmniej wyciągniemy od niego informacje o organizacji.
- Nie mamy tu już nic do roboty, wracajmy.
Sakura przytaknęła.
- Sądzę, że wyczerpał się już mój limit na ,,przebywaj z Uchiha i nie zrób mu krzywdy".
ooo doczekałam się ! :D opis walki naprawdę wyszedł ci bardzo dobrze , mogłam sobie wszystko wyobrazić. Genialnie opisujesz zachowanie Sakury i Sasuke względem siebie , tylko nie rób z Sakury aż tak pewnej siebie , bo to jej troszkę nie przypomina . Sakura miała chłopaków?? :o zaszalała :DD notka naprawdę jest super , a i wyłapałam kilka błędów :"Gdy tylko Akamastu zrozumiał, że ma szansę walczyć z Uchiha, zignorował ją całkowicie."- chyba powinno być Akamatsu ,"To ja jestem osobą, która ma prawo na złość."- ma prawo do złości(tak mi się wydaje) aż się dziwie , że Sasuke się nie wściekł , jak mu tak Sakura dogryza , ale należy mu się w końcu . z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i pozdrawiam , wierna czytelniczka-Yoruichi ps. kiedy następna notka :D ?
OdpowiedzUsuńJuż poprawiłam, dzięki ;)
UsuńNie mam pojęcia, w tym tygodniu jade na wycieczkę, więc pewnie dopiero na Boże ciało, jeszcze dam jakieś konkretniejsze info ;))
aa i zapomniałam , dziękuję za podziękowania , twoje notki są tak dopracowane i genialne , że nie dziw się dlaczego z taką niecierpliwością czekam na kolejną :)) -Yoruichi
UsuńDostałam podziękowania! Aaaaa! mam ochotę piszczeć z radości.^^ Wiem jak to jest z tymi komentarzami i staram się żeby były w miarę długie i oddawały wszystko to co chce (tylko zazwyczaj o połowie zapominam). Cieszę, się że ktoś to docenia ;3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to może zacznę od samego początku, wyjątkowo^^. Sakura miała chłopaków. Nie mam bladego pojęcia co w tym jest takiego dziwnego ale to zdanie mnie mocno zdziwiło. Ładna dziewczyna, ma już swoje lata - więc ja się pytam dlaczego tak mnie to zaskoczyło. Taki mały nieogar z mojej strony -.-
Opis walki? Jeju noo! jest cudowny! przejrzysty i dokładny, można sobie wszystko bez najmniejszego problemu wyobrazić. ;d
I te relacje Sasuke i Sakury.. omm. me gusta ^^ Znowu ostatnie zdanie mnie uwiodło. xd Zaczynam trochę współczuć Uchihe, tyle czasu z taką upierdliwą babą spędzić to musi być koszmar ;3
Cóż, czekam na kolejna notkę, mam nadzieje, że pojawi się w przyszłym tygodniu ^^
Buziaki ; ****
Co się czepiasz notki wyszła super :D
OdpowiedzUsuńTo będzie bardzo ciekawe jeśli wykorzystasz tą moją wersję ;D Ona wynikła z tego że większość mojej jakże zacnej klasy myśli tylko o jednym i niestety moi kochani znajomi trochę mnie spaczyli ( tak jak w tym przysłowiu "z kim się zadajesz takim się stajesz" i chyba nic na to nie poradzę ) kurde znowu moje spaczenie zawodowe...
No to wracając do notki ciekawe zakończenie ja tam oczekiwałam jakiejś mega walki a tu genjutsu ,ok to twoja notka i muszę przyznać zaskoczyłaś mnie tym ( a naprawdę niewielu osobom się to udaje ;D )
Gratuluje tych 1500 wyświetleń ( haha nabiłam to 1500 wyświetlenie :P ), 7 obserwatorów i tylu komentarzy :D
Podsumowując ( i zarazem kończąc ten mój bezsensowny wywód ) pozdrawiam, czekam na next'a, życzę duuużo weny i zapraszam do siebie ^-^
O jej dziękuję za podziękowania! Cóż też sobie cenię, gdy ktoś wytyka mi błędy, gdyż sama nie mam do nich głowy, wiec całkowicie Cię rozumiem. Gratuluję tylu wyświetleń i obserwatorów, wiem z własnego doświadczenia jak cieszy każde kolejne wyświetlenie, obserwator czy komentarz. :D Przejdę teraz do rozdziału. Bardzo ładnie opisana walka, widać, że nie odwołujesz się tylko do kliku ruchów ( w sensie ciach, ciach i koniec walki), ale ciekawie ją rozbudowujesz. Podoba mi się również nastawienie Sakury do Sasuke i te jej docinki. No i cóż panna Haruno jak zwykle impulsywna - gdyby było inaczej wątpiłabym w to, zę to w ogóle jest Sakura xD
OdpowiedzUsuńWyłapałam również kilka błędów ( tak bez tego się nie obejdzie xD )
"Chwilę potem z jego ust wyleciała gigantyczna kula ognia, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Zatrzymała się dopiero na gigantycznej, kamiennej ścianie." - powtórzenie "gigntycznej" - można ewentualnie zamienić na ogromnej, wielkiej. Po za tym coś w tym rozdziale wszystko jest gigantyczne xD czyt . "Zakończył swój lot dopiero po złamaniu trzech drzew. Wylądował na gigantycznym głazie." nie ograniczaj się tylko do jednego epitetu, jest tyle synonimów w języku polskim ;)
"Jego uwagę przyciągnęła szczelina w konarach drzewa, na tyle duża by mógł się zmieścić i na tyle mała, by ie był na widoku" - zamiast "ie" - powinno być "nie"
No nic tylko tyle wyłapało moje niebieskie oczko :D
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział! ;3
dziś jest Boże Ciało , tak więc rozdział już gotowy ? :) -Yoruichi
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale dzisiaj nie dam rady napisać coś sensownego. Dopiero co wstałam i padam na twarz. To nie była wycieczka, to był cholerny obóz przetrwania!
UsuńPrzepraszam ale...hahahahahahaha:D
UsuńJest! Sakura pokazała klase, na to liczyłam! i kolejny raz sie nie zawiodłam. Uwielbiam impulsywną Sakure, mimo że działa wtedy chaotycznie to jak przywali...nie ma zmiłuj;) Rozdział przeczytany na jednym tchu i pod wielkim ciśnieniem (które mi skoczyło jak tylko zobaczyłam nowy rozdział:D). Chyba za każdym razem bede ci gratulować stylu > . <(jesteś za dobra:P) Aha no i dzięki za...podziękowanie (masło maślane masłem posmarowane) i czekam (czekam!) na nowy rozdział z niecierpliwością, pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuń,,Skarbie twój słodki głosik było słychać w całej okolicy - odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem.,,- kto to powiedział? Ten Akamatsu, tak?
OdpowiedzUsuńtak to był Akamatsu ;)
UsuńSasuke ma zbyt wiele dumy i niechęci do płci przeciwnej, żeby powiedzieć tak do dziewczyny ;)
no to kiedy nowy rozdział ? ;P -Yoruichi haha tak ,tak wiem , że cię pośpieszam , ale po prostu doczekać się nie mogę :))
OdpowiedzUsuńniezłe wyczucie czasu, spójrz na prawo, na informacje ;*
Usuńoj przepraszam , nie spojrzałam ;)
Usuńoj tam, oj tam nie przepraszaj
UsuńUważam, że to słodkie ^^
kiedy następny rozdział ? AKIZO.
OdpowiedzUsuńrozdział piąty już jest ;)
UsuńJeśli chodzi o szósty, to prawdopodobnie gdzies piątek\sobota. W tym tygodniu jestem zawalona nauką więc czas znajdę dopiero na weekendzie ;)