piątek, 8 marca 2013

Rozdział pierwszy

Dzień Sakury Haruno zaczął się tak jak zawsze. Po porannej toalecie, pożywnym śniadaniu, wyszczotkowaniu długich, sięgających do pasa włosów i ubraniu się w szpitalny strój, ruszyła w kierunku Konohańskiego szpitala.
Pracowała na dość wysokim stanowisku i cieszyła się dużym szacunkiem mieszkańców wioski. To były zalety bycia jedną z najlepszych medic-ninja w Konoha. Lecz posiadało też to również wady. Ludzie traktowali jej zdanie niemal jak święte, więc zawsze musiała uważać na to co mówi - nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Do tego dochodziły wezwania o najmniej spodziewanej porze. Stres i nieregularne godziny pracy były wykańczające. Mimo to, nie chciała porzucić tej pracy. Mogła chodzić wykończona ale, myśl, że pomaga ludziom wystarczała, żeby czuła się dumna z tego co robi i ruszała do pracy z nową dawką energii.
Kiwnęła głową do Miyako - dziewczyny pracującej w recepcji. 
- Jest dla mnie coś ważnego? Czy mogę iść na obchód? - zapytała, a Miyako z zastanowieniem zaczęła przeglądać dokumenty.
- Dzisiaj było dość spokojnie, ale pan Nakamura skarżył się znowu... - dziewczyna przerwała z szokiem wpatrując się w coś za plecami Sakury. Haruno obróciła się by zobaczyć ledwo idącego, rannego i brudnego człowieka z medycznego oddziału terenowego. Sakura przydzieliła Kazukiego do osobistej świty Hokage. Zawsze, gdy Naruto opuszczał wioskę brał medyka ze sobą. Kazuki był jednym z jej najlepszych ludzi i co ważniejsze zaliczał się do grona jej bliskich przyjaciół. Podbiegła do niego zmartwiona.
- Wszystko w porządku? - zapytała jednocześnie zabierając się do leczenia ran wyczerpanego shinobi. - Czy Hokage jest ranny?
Kazuki potrząsnął głową.
- Nic mi nie jest, jestem tylko zmęczony. Hokage cie wzywa.
Sakura kiwnęła głową, po czym zmarszczyła brwi, widząc, że mężczyzna potrzebuje dalszego leczenia.
- Miyako - powiedziała, odwracając się w kierunku recepcji. - Wezwij kogoś, żeby opatrzył mu rany i powiedz Hiroshiemu, żeby zrobił obchód.
Haruno czuła się źle zrzucając swoje obowiązki na kogoś innego, ale rozkaz Hokage był ważniejszy. Odwróciła się i skierowała swe kroki w kierunku wyjścia, nie sprawdzając czy dziewczyna wykonuje jej rozkaz. Po zamknięciu szpitalnych drzwi, biegiem ruszyła w stronę gabinetu Naruto.
Westchnęła cicho. Mimo upływu trzech lat od jego nominacji, wciąż nie mogła się przyzwyczaić do tego, że Naruto objął najważniejszą funkcję w wiosce. Uzumaki wciąż był tym samym nadpobudliwym, wielbiącym ramen facetem, lecz Sakura musiała przyznać, że stał się bardziej odpowiedzialny i całkiem nieźle radził sobie w dowodzeniu wioską - jeżeli tylko jego biurko nie było zawalone przez papierzyska.
Naruto wprowadził do wioski kilka reform. Jedna z nich była wypełnieniem obietnicy, którą złożył Hyuudze Nejiemu na egzaminie chuunina. Po wielu sporach i obietnicach złożonych klanowi Hyuuga, w końcu się udało. Gałąź rodziny, która do tej pory była kontrolowana przez pieczęć ptaka odzyskała wolność. A dokładniej otrzymali ją ci, którzy nie zostali jeszcze naznaczeni nią naznaczeni. Owo jutsu było wieczne, więc ci, którzy otrzymali już pieczęć, mieli jedynie złożoną im przysięgę, że trzon nie wykorzysta jej przeciwko nim.
Sakura do dzisiaj pamiętała jak Neji, który zawsze trzymał swe uczucia na wodzy i niezwykle rzadko je pokazywał bez śladu zawstydzenia porwał Naruto w niedźwiedzi uścisk. Plotki głosiły, że uronił nawet kilka łez, ale Sakura nie widziała tego na własne oczy, więc nie była pewna czy to prawda.
Naruto był dobrym Hokage. Odrobinę niezdarnym i czasem nieodpowiedzialnym, ale dobrym.
Haruno wkroczyła do budynku, skinęła głową sekretarce i ruszyła w stronę gabinetu Uzumakiego. Nie musiała się tłumaczyć ze swojej obecności tutaj. Była przyjaciółką Naruto i bywała tu wystarczająco często, żeby wszyscy przywykli do faktu, iż jest kimś więcej niż tylko kolejnym gościem Hokage.
Zapukała i po usłyszeniu pozwolenia na wejście, wkroczyła do gabinetu cicho zamykając za sobą drzwi.
Lata treningów oraz nadzwyczajna umiejętność wykrywania chakry pomogły jej ustalić, że oprócz niej w pomieszczeniu znajdowały się trzy osoby.
Naruto siedział w swoim fotelu i wpatrywał się w nią z szerokim uśmiechem.
Spojrzała w bok i ujrzała Kakashiego z tym samym wyrazem twarzy co Uzumaki - a przynajmniej tyle wywnioskowała z jego radosnych oczu, albowiem reszta twarzy była, dokładnie przykryta czarną maską.
- O co chodzi Naruto? - warknęła. - Wysyłasz po mnie rannego człowieka, a teraz szczerzysz się jak głupi.
Odrobinę zrzedła mu mina, a na jego twarzy pojawił się cień wyrzutów sumienia.
- Przepraszam, ale dopiero wróciliśmy z misji i mam naprawdę wspaniałą wiadomość!
Przechyliła lekko głowę, zmarszczyła brwi i westchnęła ciężko.
- Później się z tobą policzę - syknęła. - A teraz gadaj o co chodzi.
Niemal w podskokach, podbiegł do niej, złapał ją za ramiona i odwrócił ją w prawą stronę.
Sakura ujrzała przed sobą ciemną sylwetkę, skrywającą się w cieniu. Pokój był całkiem nieźle oświetlony, więc był to nie lada wyczyn. Zmrużyła oczy, próbując dostrzec twarz postaci, ale miała wrażenie jakby ta osoba specjalnie próbowała się przed nią skryć.
- No dalej, wyłaź! - wykrzyknął zniecierpliwiony Naruto.
Tajemnicza postać wysunęła się powoli z cienia, a zaciekawienie w oczach Haruno przemieniło się najpierw w szok, a następnie we wściekłość.
Oto stał przed nią w całej okazałości, z tym samym ironicznym uśmieszkiem, który pamiętała z przeszłości i obojętnością w hebanowych oczach. Skrzyżował ręce na ramionach z pewnym rodzajem nonszalancji, jakby fakt, że tutaj przebywał był jak najbardziej normalny i uzasadniony.
Sakura poczuła wypełniającą ją złość. Jak śmiał. Jak śmiał wrócić, gdy w końcu o nim zapomniała. Ona i Naruto tyle wycierpieli po jego odejściu, a on zachowywał się jakby nic wielkiego się nie stało. Dziewczyna zapragnęła go uderzyć. Zmazać mu z twarzy tą cholerną obojętność i wykrzesać nieco emocji. Choćby takich jak ból. Tak, ból wyglądałby wspaniale na twarzy panicza Uchiha.
Sakura zacisnęła pięści i niewiele myśląc o tym co robi, zamierzyła się w kierunku twarzy stojącej przed nią postaci. Syknęła ze złością, gdy poczuła powstrzymujące ją ręce Naruto i Kakashiego, które niczym stalowe kajdany zatrzasnęły się wokół jej nadgarstków i talii.
- Sakura, co ty wyprawiasz?! - wykrzyknął zszokowany Naruto. - Nie poznajesz go?!
Wyrwała się z uścisku, odwróciła na pięcie i ruszyła gniewnym krokiem w stronę drzwi.
- Mylisz się Naruto, chodzi właśnie o to, że rozpoznaje go doskonale - tu spojrzała w kierunku swojej niedoszłej ofiary, po czym wyszła z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Wypadła z budynku niczym burza, nie zwracając uwagi na oburzone okrzyki osób, które po drodze potrąciła. Zwolniła w kroku, dopiero po przekroczeniu wejścia do parku. Widząc, że nie ma nikogo w pobliżu, pozwoliła, by po jej policzkach popłynęły łzy wściekłości i rozgoryczenia. Haruno nie była osobą, która często płacze. Nie, od kiedy skończyła szesnaście lat i zrozumiała, że bajkowe życie z cudownym księciem i szczęśliwym zakończeniem nie istnieje. Istniała za to brutalna rzeczywistość, zastawiająca pułapki na każdym jej najmniejszym kroku. Jednak nagłe pojawienie się tego drania, tak bardzo rozstroiło jej uczucia, iż łzy okazały się jedynym sposobem - oprócz rozwalenia wszystkiego w pobliżu - aby dać upust jej zmąconym emocjom. Albowiem zrozumiała, że jej wystarczająco już pogmatwane życie, skomplikuje się jeszcze bardziej.

3 komentarze:

  1. Hejka :---)
    jak dawno nie miałam styczności z sakurą, sasuke i naruto..... a czytając to opowiadanie przypomniałam sobie jak bardzo szalałam na punkcie sasusaku xd więc nie pozostaje mi nic innego jak zaglądanie tu częściej ^^ i tak wg to ps!! TAK, ja wiem kim jest ten tajemniczy ktoś, hahaha xd ciekawi mnie jak opiszesz ich dalsze losy ^^
    powodzenia i weny życzę : )
    [ szary-swit.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział pierwszy, krótki i na temat. Przyjemnie się czytało. Cóż, myślę, że Sasek nie będzie miał łatwo z Sakurą. Już mi się podoba jej charakter, nie rzuciła się Sasuke w ramiona, nie piszczała... To dobrze :D
    Piszesz bardzo ładnie, jakoś błędów nie wyłapałam, ale to jestem ja - nie zwracam na takie coś uwagi - no chyba, że osoba robi mnóstwo błędów ortograficznych i interpunkcyjnych. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz, po przeczytaniu jednego rozdziału, dodaję bloga do linków... Zabieram się za następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń